Światowa populacja przekroczyła siedem i pół miliarda. W roku 1800 na kuli ziemskiej żyło tylko miliard ludzi. Jeśli wzrost będzie postępował w takim tempie, w połowie tego stulecia Ziemia będzie liczyła 10 mld mieszkańców. To ogromne wyzwanie dla zarządzania miastami, budownictwa, transportu, służby zdrowia, edukacji. Z raportu przygotowanego przez Departament Spraw Ekonomicznych i Społecznych ONZ (DESA) wynika, że miasta w obecnym kształcie nie podołają tej nowej sytuacji. A zatem należy zmienić ich kształt. W jaki sposób?
Utopia po arabsku
Wszystkiego w bród: wody, roślinności, towarów konsumpcyjnych, środków transportu, więcej robotów niż ludzi, mimo to technologia pozostająca w harmonii ze środowiskiem – tak będzie w Neom. Zapowiedział to saudyjski następca tronu książę Muhammad ibn Salman ibn Abd al-Aziz Al Su'ud.
Projekt zamierza połączyć pięć kontynentów, stanie się to możliwe dzięki bazom – lotniskom i portom – rozlokowanym na wybrzeżach Morza Czerwonego. Ma powstać nowa światowa cywilizacja nieoparta na prawach obowiązujących dotychczas w Arabii Saudyjskiej. Kraj ten dysponuje 468 kilometrami morskiego wybrzeża, a w głębi lądu górami wysokości 2500 metrów. Państwo oferuje inwestorom przestrzeń quasi-pustynną o powierzchni 26 500 kilometrów kwadratowych (województwo w Polsce), można na niej wznieść miasto przyszłości, czyli Neom.
Można się będzie w nim poruszać pieszo, rowerami bądź autonomicznymi pojazdami elektrycznymi. Słońce i wiatr będą jedynymi źródłami energii. Wystarczy zgromadzić 500 miliardów (pół biliona) dolarów, aby zrealizować ten projekt. Animatorem będzie państwowa kompania naftowa Saudi Aramco, natomiast pierwszymi obiektami wzniesionymi w Neom będą pałace dla saudyjskiej rodziny królewskiej.
Na fali
Na środku oceanu nie obowiązuje prawo żadnego z istniejących państw, ponieważ obszary te nie należą do nikogo. Dlatego wolnomyślni futuryści ze Stanów Zjednoczonych chcieliby skolonizować te obszary i stworzyć na nich społeczeństwo na swoją modłę, uwolnione od praw i ustaw krępujących lądy. Seasteading Institute z siedzibą w Kalifornii zajmuje się tym projektem od 2008 roku – chodzi o skonstruowanie sztucznych wysp. Sternikiem tego przedsięwzięcia jest Patri Fredmann, inżynier pracujący dla Google'a, wnuk słynnego ultraliberalnego ekonomisty Miltona Friedmanna. Jeszcze do niedawna, obok niego, na mostku kapitańskim stał miliarder Peter Thiel, lecz opuścił pokład tego okrętu, gdyż uznał projekt za zbyt mało realistyczny.