Jacek Nizinkiewicz: Czego spodziewać się po prezydencie

W kampanii wyborczej Andrzej Duda zapowiadał, że w drugiej kadencji będzie odpowiadał tylko przed Bogiem i historią. Czy prezydent wybije się na niepodległość?

Aktualizacja: 10.08.2020 21:02 Publikacja: 09.08.2020 17:57

Jacek Nizinkiewicz: Czego spodziewać się po prezydencie

Foto: AFP

Andrzej Duda nie przedstawił swojej wizji prezydentury na najbliższe pięć lat. Nie sposób uznać ogólników z wystąpienia głowy państwa podczas zaprzysiężenia za choćby zręby programowe drugiej kadencji. Duda powtórzył wyborcze komunały z kampanii, że „chce być prezydentem polskich spraw, ważnych dla wszystkich Polaków". Co to oznacza?

Czy prezydent zamierza teraz coś zrobić, żeby zrealizować obietnicę dofinansowania ochrony zdrowia za pomocą Funduszu Medycznego, który zapowiedział już w marcu, a w czerwcu złożył projekt ustawy? Lekarzy wesprze 4 mld zł rocznie czy skończy się jak z ustawą prezydenta o pomocy dla frankowiczów, kiedy tylko na projekcie i obietnicach się skończyło? Po tym, jak w marcu prezydent złożył podpis pod ustawą przeznaczającą prawie 2 mld zł na media publiczne, środki, m.in. do TVP, popłynęły błyskawicznie. Jednak ledwo Andrzej Duda został zaprzysiężony na prezydenta, już został wystrychnięty przez PiS na dudka. Jacek Kurski wrócił na fotel prezesa TVP, wbrew wcześniejszym ustaleniom PiS z prezydentem. Może pierwszy obywatel RP zmienił zdanie, bo Kurski walczył jak lew o jego reelekcję, co przyznał, twierdząc, że gdyby nie TVP, to „Trzaskowski wygrałby miażdżąco"?

Kiedy w stolicy doszło do spacyfikowania przez policję osób broniących aktywistów LGBT, a później do manifestacji w całym kraju, prezydent milczał. Nie posłuchał apelu córki z wieczoru wyborczego, w którym prosiła: „Chciałabym zaapelować o to, by nikt w naszym kraju nie bał się wyjść z domu. Niezależnie od tego, w co wierzymy, jaki mamy kolor skóry, kogo popieramy i kogo kochamy. Wszyscy jesteśmy równi i wszyscy zasługujemy na szacunek. Nikt nie zasługuje na to, by być obiektem nienawiści, absolutnie nikt".

Duda zapowiedział przed Zgromadzeniem Narodowym, że „drzwi Pałacu Prezydenckiego będą otwarte dla różnych środowisk". Może więc warto, żeby nowy/stary prezydent zaprosił do siebie przedstawicieli mniejszości i próbował być arbitrem w niepotrzebnej wojnie kulturowej, pokazując tym samym, że tęczowa flaga nie jest dziś w Polsce „symbolem nienawiści, zdziczenia, nietolerancji i fizycznej agresji przeciw drugiemu człowiekowi", jak twierdzi jeden z posłów PiS.

Prezydent zapowiadał fundusz modernizacji szkół, rozbudowę szpitali powiatowych... Czy nauczyciele w końcu dostaną podwyżki, będą wyposażani w sprzęt do zdalnego nauczania podobnie jak uczniowie? Czy medyków, łóżek i sprzętu wystarczy, gdy epidemia uderzy z innymi sezonowymi wirusami? Jesienią szkoły i szpitale będę potrzebować wsparcia prezydenta bardziej niż deklaracji, że „nie lubi nosić maseczki".

Duda nie przedstawił scenariusza łączenia podzielonego społeczeństwa. Niewiele miał też do powiedzenia w kwestii polityki zagranicznej i obronności. Jaka Polska w UE? Co z polityką wschodnią? Jak wesprzeć Białoruś czy Liban? Lech Kaczyński, mistrz Dudy, nie uciekał od trudnych tematów.

Historię piszą zwycięzcy, ale jeśli zaczyna się kadencję od falstartu, to może się okazać, że ręka trzymająca piszący tę historię długopis należy do kogoś innego.

Andrzej Duda nie przedstawił swojej wizji prezydentury na najbliższe pięć lat. Nie sposób uznać ogólników z wystąpienia głowy państwa podczas zaprzysiężenia za choćby zręby programowe drugiej kadencji. Duda powtórzył wyborcze komunały z kampanii, że „chce być prezydentem polskich spraw, ważnych dla wszystkich Polaków". Co to oznacza?

Czy prezydent zamierza teraz coś zrobić, żeby zrealizować obietnicę dofinansowania ochrony zdrowia za pomocą Funduszu Medycznego, który zapowiedział już w marcu, a w czerwcu złożył projekt ustawy? Lekarzy wesprze 4 mld zł rocznie czy skończy się jak z ustawą prezydenta o pomocy dla frankowiczów, kiedy tylko na projekcie i obietnicach się skończyło? Po tym, jak w marcu prezydent złożył podpis pod ustawą przeznaczającą prawie 2 mld zł na media publiczne, środki, m.in. do TVP, popłynęły błyskawicznie. Jednak ledwo Andrzej Duda został zaprzysiężony na prezydenta, już został wystrychnięty przez PiS na dudka. Jacek Kurski wrócił na fotel prezesa TVP, wbrew wcześniejszym ustaleniom PiS z prezydentem. Może pierwszy obywatel RP zmienił zdanie, bo Kurski walczył jak lew o jego reelekcję, co przyznał, twierdząc, że gdyby nie TVP, to „Trzaskowski wygrałby miażdżąco"?

Publicystyka
Flieger: Historia to nie prowokacja
Publicystyka
Kubin: Europejski Zielony Ład, czyli triumf idei nad politycznymi realiami
Publicystyka
Wybory samorządowe to najważniejszy sprawdzian dla Trzeciej Drogi
Publicystyka
Marek Migalski: Suwerenna Polska samodzielnie do europarlamentu?
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Zamach pod Moskwą otwiera nowy, decydujący etap wojny