Tyle przynajmniej można powiedzieć, widząc, jak radzą sobie ze spłatą zobowiązań w czasach wyjątkowo trudnych dla gospodarki, a dla motoryzacji trudnych jeszcze bardziej. Sami producenci pojazdów samochodowych, przyczep i naczep, w okresie od końca marca do końca lipca niemal nie zmienili zaległości wobec banków i dostawców. Zaległość przypadająca na ponad 200 przedsiębiorstw (aktywnych, zawieszonych i zamkniętych), stanowiących 7 proc. w swojej branży, wręcz spadła z blisko 115 mln zł do ponad 114 mln zł. Mowa tu o opóźnionych o min. 30 dni na kwotę min. 500 zł spłatach rat kredytów widocznych w BIK oraz o fakturach, które przez wierzycieli zostały zgłoszone do BIG InfoMonitor.

Na razie nieco gorzej niż producentom poszło firmom zajmującym się sprzedażą i naprawą samochodów, gdzie przeterminowane zobowiązania widoczne w BIG InfoMonitor oraz BIK ma ponad 13,7 tys. firm, czyli co 20. w branży, licząc aktywne, zawieszone i zamknięte. Suma ich zaległości wobec banków i dostawców wzrosła o niecałe 5 proc., z 1,104 mld zł do 1,159 mld zł. Choć jest to nieco wyższa zmiana niż średnia wśród przedsiębiorstw ze wszystkich obszarów gospodarki odnotowana w tym okresie, 3,1 proc. to należy jednak podkreślić, że daleko jej do tego, co zadziało się np. w turystyce, gdzie przeterminowane zobowiązania podwyższyły się niemal o połowę, czy wśród firm prowadzących obiekty sportowe oraz wynajmujących maszyny, urządzenia oraz pojazdy, których opóźnione zobowiązania wobec banków i kontrahentów w ciągu czterech miesięcy podwyższyły się o jedną czwartą.

A warunki dla motoryzacji są dramatycznie złe, szczególnie w kontraście do roku 2019 r., który był dla niej rekordowo udany. Sytuację z pewnością częściowo ratuje umiejętność działania w trudnych okolicznościach oraz wykorzystanie oferowanej przez państwo pomocy. Obserwujemy też jednak, że drastyczna zmiana sytuacji gospodarczej, jaką przedsiębiorcom zgotował Covid-19, przełożyła się też na większą uwagę przedsiębiorców na terminy wpływu należności. Część firm, która poczuła się wyjątkowo mocno dotknięta perturbacjami gospodarczymi, zaczęła bardziej dbać o spływ należności, o relacje z kontrahentami, bardziej skrupulatnie sprawdzać, komu sprzedaje towar, częściej rezygnuje z oferowania usług z odroczonym terminem płatności, a nawet z podejmowania współpracy z nieznanymi sobie podmiotami. Tę wzmożoną ostrożność widać również w postaci wzrostu liczby zapytań ze strony niektórych branż, które m.in. w rejestrze dłużników BIG InfoMonitor weryfikują reputację potencjalnych klientów. Lepsza ściągalność należności pozwala później płacić swoje zobowiązania na czas i blokuje rozpowszechnianie się zatorów płatniczych. A nie ma co ukrywać jest to zmora polskiej rzeczywistości. W zeszłym roku doświadczała ich regularnie połowa mikro-, małych i średnich firm, ale dziś w wyniku mobilizacji mówi o tym jedna trzecia firm. Płynność to jednak złożony temat.

Niestety, motoryzacja jest jedną z branż, która mimo odmrożenia gospodarki i tak jeszcze długo będzie odczuwała skutki pandemii, bo popyt na samochody ani w kraju, ani za granicą, dla której rodzime firmy robią bardzo dużo, nie odbuduje się szybko. Wszechobecne oszczędności, jakie robią firmy i konsumenci w niepewnych czasach, nie sprzyjają zakupom na rynku motoryzacyjnym.

- Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor