Zdarza się, że pacjent z małego miasta w Warszawie dowiaduje się, że jego nowotwór jest znacznie bardziej zaawansowany, niż usłyszał od lekarza w szpitalu powiatowym.
– Bywa, że objawy nie pasują do opisu, więc posyłamy wycinek do analizy naszym patomorfologom i okazuje się, że to co innego – przyznaje prof. Piotr Wysocki, szef Kliniki Onkologicznej stołecznego Centrum Onkologii. I dodaje, że w rozpoznawaniu nowotworów wyspecjalizowało się zaledwie kilkudziesięciu lekarzy w Polsce. – To stanowczo za mało na 140 tys. nowych zachorowań rocznie – uważa prof. Wysocki.