Do zakażenia wirusem wścieklizny dochodzi poprzez kontakt ze śliną zwierzęcia, które jest nosicielem choroby, np. podczas ugryzienia przez dzikie, ale także domowe zwierzę. Zazwyczaj wirus "zajmuje" lisy, jeże, wiewiórki, nietoperze, ale poprzez kontakt z nimi może przejść na domowe pupile, np. psy i koty.
Objawy wścieklizny
Po przedostaniu się do organizmu atakuje układ nerwowy, szczególnie mózg. U wszystkich zakażonych występują liczne objawy - w początkowym etapie u ludzi mogą to być mrowienie w miejscu ugryzienia, gorączka, zmęczenie, bóle głowy, zwierzęta mogą natomiast zmienić dotychczas prowadzony tryb życia, czyli np. z dziennego na nocny. To w tym okresie może też pojawiać się zwiększona agresja i pobudzenie.
Sama choroba nazywana jest też często wodowstrętem, ponieważ chorzy cierpią na silny wstręt do wody - wystarczy widok lub dźwięk by pacjenci zareagowali mimowolnymi skurczami mięśni, a często także agresją. Wystąpienie tych objawów oznacza, że zakażony niedługo umrze.
Czytaj więcej
Wojewoda mazowiecki rozszerzył teren zagrożony wścieklizną. Objęto nim cały obszar m.st. Warszawy, Radom, Płock, Halinów, Mińsk Mazowiecki, Sulejówek i 15 powiatów. Dla właścicieli zwierząt domowych i gospodarskich oznacza to kilka dodatkowych obowiązków. Ich zignorowanie grozi mandatem.
Leczenie wścieklizny
Mimo zaawansowania medycy dalej nie jest znany skuteczny lek, który zwalczy wirus po wystąpieniu objawów. W przypadku podejrzenia zakażenia, tj. po ugryzieniu podawana jest seria szczepionek oraz antytoksyn, które mają pomóc organizmowi zbudować odporność na wirus. W momencie wystąpienia objawów stosuje się leczenie objawowe i izolację zakażonego od społeczeństwa. Znane są dwa przypadki wyleczenia u człowieka mimo niezastosowania szczepionki po ugryzieniu - pacjentów wprowadzono w stan śpiączki i podawano leki przeciwwirusowe. Ten sposób leczenia nazwano protokołem Milwaukee, obecnie jest on jednak uznawany za nieskuteczny i taki, którego nie należy stosować.