Reklama

Polscy studenci z UW lepsi od Harvard'u w FDI Moot

Rozmowa z laureatami I miejsca w międzynarodowym konkursie FDI Moot – Dominiką Jędrzejczyk, Aleksandrą Orzeł, Katarzyną Lubaniec, Markiem Szolcem i Wojciechem Rzepińskim. To najważniejszy konkurs z dziedziny arbitrażu inwestycyjnego na świecie. Polega na symulacji pracy nad prawdziwą sprawą.

Aktualizacja: 29.10.2014 17:00 Publikacja: 29.10.2014 14:53

Zwycięzcy międzynarodowego konkursu FDI Moot

Zwycięzcy międzynarodowego konkursu FDI Moot

Foto: materiały prywatne

Mam przed sobą zdjęcie grupy roześmianych, młodych ludzi, którzy siedzą na kabriolecie gdzieś w Kalifornii. Czy tak wygląda oprawa konkursów międzynarodowych (śmiech)?

Dominika:

Normalnie mielibyśmy jeszcze w rękach drinki, ale uznaliśmy, że nie wypada (śmiech). I ford mustang też niestety nie był nagrodą główną za wygraną. Ale na poważnie – tegoroczny konkurs był wyjątkowy ze względu na klimat Malibu. Rok temu finały były we Frankfurcie nad Menem i praktycznie cały czas padało. Wiadomo, że kiedy moot jest w takim miejscu jak Kalifornia, stres jest trochę mniejszy, ale zawsze zostaje – każdemu zależy na tym, żeby dobrze wypaść.

Kasia:

Oj, nie. Stres jest i tak ogromny. Jednak na samym początku etapu ustnego, kiedy w ogóle nie spodziewaliśmy się, że zajdziemy tak daleko, żartowaliśmy, że jeśli wygramy zrobimy sobie takie zdjęcie na tle Pacyfiku. A kiedy się powiedziało „A"...

Reklama
Reklama

Wojtek:

Mimo to przy całej tej atmosferze rywalizacji drużyny bardzo się lubią i wspierają – na przykład przed finałem z New York University dostaliśmy mnóstwo pozytywnej energii od innych uczestników, w szczególności z Polski.

Pierwsze miejsce w zawodach tej rangi co FDI Moot to wielki sukces. Na czym w ogóle polegają moot courty?

Aleksandra:

To symulacja pracy nad prawdziwą, złożoną sprawą – najpierw pisze się pisma procesowe, a potem występuje w fazie ustnej, reprezentując powoda lub pozwanego.

Kasia:

Reklama
Reklama

Na każdym etapie sprawdzamy więc swoją wiedzę merytoryczną, zdolności oratorskie i umiejętności miękkie w praktyce. Rywalizujemy też z innymi drużynami podczas „meczów".

A ten konkretny konkurs?

Dominika: Podobnie, chociaż dla mnie przyjemnym aspektem jest to, że pozwanym jest państwo. Można przybrać trochę bardziej polityczną postawę (śmiech).

Wojtek: FDI jest o tyle ciekawszy, że prawo inwestycyjne funkcjonuje na styku różnych dziedzin i systemów.

Trudno było pokonać pozostałe ekipy? To drużyny m.in. z Harvardu i King's College, więc z pewnością godni przeciwnicy...

Dominika: Dobrze, że nie mieliśmy za bardzo świadomości, z kim się mierzymy, bo drużyny występują pod aliasami... chociaż akurat w przypadku ćwierćfinału z Yusufem i finału ze Schwebelem wiedzieliśmy, że chodzi o Harvard i NYU. O tym, że jedną z drużyn w eliminacjach jest King's College dowiedzieliśmy się na minutę przed meczem – dzisiaj chyba wolałabym tego nie wiedzieć (śmiech).

Reklama
Reklama

Kasia: Presja była spora, zwłaszcza, że po ubiegłym roku wiedzieliśmy, na co stać akurat te drużyny – trudno zupełnie się zdystansować od tego, że właśnie występuje się przeciwko zespołom z najlepszych uniwersytetów na świecie.

Wojtek: Grunt to dobre przygotowanie merytoryczne – rozpracowanie kejsa na czynniki pierwsze pomaga zbudować pewność siebie. Ostatecznie przecież pytania zadaje trybunał i nie ma znaczenia, skąd pochodzi Twój przeciwnik procesowy.

Aleksandra: Ja absolutnie wierzę, że można i w mootcie, i w życiu wywalczyć tak dużo, jak wiele umiemy. Jeśli ktoś jest dobry - nie ma znaczenia na jakim uniwersytecie studiuje. Nasz sukces to najlepszy dowód na to, że możemy się mierzyć z najlepszymi.

Mieliście jakiś moment krytyczny podczas trwania całego konkursu?

Dominika: Dla mnie to był trzeci mecz eliminacyjny. Do tego czasu miałam wielkie obawy co do mojej argumentacji dla strony powodowej – byłam przekonana, że ona po prostu nie ma szans, jest bez sensu i że powód jest w sprawie przegrany. Ale właśnie ten trzeci mecz z King's College poszedł nam dobrze i okazało się, że powód nie jest wcale w złej sytuacji... To było fajne wzmocnienie, bo w meczu ćwierćfinałowym z Harvardem byliśmy właśnie powodem.

Reklama
Reklama

Marek: U mnie przełom nastąpił chyba na meczu z Harvardem. Rok temu odpadliśmy z nimi w półfinałach. Nasz trybunał składał się wyłącznie z Amerykanów, a przeciwnik te był wymagający. Później wszystko wydawało się już prostsze.

Jak wyglądają przygotowania do konkursu typu moot court? Zakładam, że to ciężka praca.

Wojtek: Lekko nie jest. Trochę jak toczenie kuli śnieżnej – zaczyna się pomału, potem człowiek widzi, jak wiele roboty jeszcze przed nim, a w końcu kula robi się tak duża, że zasłania Ci wszystko dookoła.

Aleksandra: Porównanie Wojtka jest idealne! Nie ma co ukrywać - nasz sukces jest naprawdę okupiony ogromną ilością pracy. 5 miesięcy ciągłego pracowania nad sprawą i pismami. Oznacza to, że zawsze jak wracasz do domu z pracy czy szkoły musisz usiąść nad mootem. I oczywiście poświęcić na to weekendy. Zarwanych nocy też nie brakowało. Odpowiedzialność jest tym większa, że wiesz, że jesteś częścią teamu – jeśli zawalisz, to konsekwencje odczujesz nie tylko ty, ale i koledzy.

Kasia: Ogromnym wsparciem byli dla nas trenerzy – Monika Diehl pracująca w Clifford Chance, Marek Neumann z Allen&Overy oraz Natalia Kabacińska, prawniczka z Kochański Zięba Rapala. Tegoroczny sukces to w ogromnej mierze ich zasługa, gdyż byli gotowi poświęcić wiele swojego prywatnego czasu na poszukiwania materiałów, sprawdzanie pism czy ćwiczenia z nami wystąpień. Zawsze mogliśmy na nich liczyć, za co dziękujemy.

Reklama
Reklama

Pracodawcy przeglądający CV zwracają uwagę na takie sukcesy konkursowe? Złośliwi twierdzą, że to nie ma żadnego znaczenia przy rekrutacji.

Kasia: Jak jest w praktyce - nie wiem. Nie chce mi się w to jednak wierzyć, ponieważ mooty gromadzą ludzi ambitnych, bystrych i pracowitych, świetnie znających angielski, a jeśli takich cech brakuje u członków drużyny, to o sukces ciężko. Ponadto występowanie przed trybunałami wymaga niezwykłych umiejętności oratorskich, ale też umiejętności „sprzedania" siebie i swoich argumentów w taki sposób, by przekonać arbitrów. Uczy też opanowania w sytuacjach stresowych, szybkiego podejmowania decyzji, jasnego formułowania myśli. Dlatego nie wierzę, by pracodawcy nie ocenili pozytywnie takich umiejętności.

Rozmawiała Dominika Pietrzyk

Mam przed sobą zdjęcie grupy roześmianych, młodych ludzi, którzy siedzą na kabriolecie gdzieś w Kalifornii. Czy tak wygląda oprawa konkursów międzynarodowych (śmiech)?

Dominika:

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Reklama
Cudzoziemcy
Nielegalni migraci z Afganistanu dostaną od państwa zadośćuczynienie
Prawo karne
Trzej lekarze usłyszeli wyrok w głośnej sprawie śmierci Izabeli z Pszczyny
Sądy i trybunały
Manowska: zawiadomiłam prokuraturę, nie można dopisywać niczego do uchwały
Biznes
Dostępność cyfrowa - nowe przepisy o e-handlu zmienią internetowy biznes
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Ubezpieczenia i odszkodowania
mObywatel z długo oczekiwaną funkcją dla kierowców
Reklama
Reklama