Bez względu na to, czy jesteśmy zwolennikami obecnej władzy, czy jej krytykami, czy uważamy, że powstanie było tragicznym błędem, czy aktem wyjątkowej odwagi, połączmy się w zadumie nad wydarzeniami sprzed siedmiu i pół dekady. Jesteśmy to winni ofiarom – a więc przede wszystkim stu kilkudziesięciu tysiącom cywilów, którzy zostali bestialsko zamordowani przez Niemców w ciągu 63 dni powstania. Jesteśmy też winni cześć tym, którzy sięgnęli po broń, łączniczkom, sanitariuszkom i wszystkim, którzy z biało-czerwonymi opaskami na rękach walczyli o wolność i godność.
Nie musimy pochwalać decyzji o wybuchu powstania, nie musimy zgadzać się z decyzjami dowódców, możemy się różnić w ocenie tradycji insurekcyjnej i stać na stanowisku pozytywistycznym, możemy być też zafascynowani bohaterstwem powstańców i ich dowódców. Wszyscy mamy prawo do różnych poglądów i różnych ocen naszej historii. Ale dziś o godzinie 17 oddajmy wspólnie hołd powstańcom. Bo na warszawskich ulicach walczyli i ginęli młodzi i starzy, prawnicy, architekci i poeci, działacze organizacji prawicowych i lewicowych, piłsudczycy, endecy, a nawet syndykaliści. Na warszawskich ulicach od niemieckich kul ginęli przedstawiciele mniejszości, które składały się na bogactwo II RP – Żydzi, Ukraińcy, Węgrzy, Słowacy i wielu innych. I tak jak 74 lata temu łączyła ich miłość do niepodległej Polski, i jak połączyła ich śmierć, tak dziś i my, różnych poglądów, różnych wyznań, pochodzący z różnych części Polski, wywodzący się z różnych środowisk i różnych klas społecznych, oddajmy im hołd.
Nie, nie chodzi tu o kicz pojednania ani o puste gesty. Nie chodzi o to, by udawać, że nie ma w Polsce sporu ani różnic. Wiele nas dzieli, zdajemy sobie z tego sprawę, rozmawiając w gronie przyjaciół czy w mediach społecznościowych o sprawach publicznych. Ale też w takie dni jak 1 sierpnia musimy pamiętać o tym, co nas jeszcze łączy, pielęgnować to i otaczać troską. Bez tego rzeczywiście zmienimy się w zwaśnione dwa (a może więcej?) plemiona, które myślą tylko o tym, by pokonać przeciwnika i dokonać zemsty.
Pamiętajmy jednak, że historia ma być nauczycielką życia. A więc – wspólnie pamiętając – mamy też obowiązek wyciągać wnioski z przeszłości. Ofiara powstańców i cywilów będzie miała sens nie wtedy, gdy będziemy się wyłącznie bawić w historyczne rekonstrukcje, lecz gdy zbudujemy państwo, które będzie broniło swych obywateli. Jak ktoś kiedyś mądrze powiedział, tragiczna śmierć powstańców będzie miała wtedy sens, gdy my ani nasze dzieci nie będziemy musieli organizować kolejnych powstań.
We wspominaniu powstania nie chodzi o gloryfikowanie cierpiętnictwa, o rozsmakowywanie się w goryczy porażki. Chodzi o to, by wyciągać wnioski na przyszłość, by być mądrzejszym o doświadczenia naszych przodków, a nie głupszym.