O zmianę terminu wyborów z uwagi na epidemię i wprowadzone ograniczenia apelują wszyscy kandydaci opozycyjni. Utrudnione jest już zbieranie podpisów, nie mówiąc o prowadzeniu kampanii wyborczej. Mimo to Dla Szymon Hołownia zebrał 150 tysięcy podpisów, Krzysztof Bosak – 300 tysięcy, Władysław Kosiniak-Kamysz – 250 tysięcy a Andrzej Duda – ponad 2 mln.
Rząd za priorytet uznaje teraz sytuację gospodarczą. Więcej danych, które mogłyby ewentualnie zaważyć na decyzji o przełożeniu wyborów, rząd i opinia publiczna pozna dopiero po kolejnych dniach i tygodniach rozprzestrzeniania się koronawirusa i walki z nim poprzez wprowadzenie ostrych zasad tzw. społecznego dystansowania czy zamknięcia granic. To oznacza odsunięcie w czasie potencjalnych rozważań o kilka tygodni, co najmniej do początku kwietnia.
Ryszard Czarnecki w piątkowym programie #RZECZoPOLITYCE na www.rp.pl pytany o termin wyborów stwierdził, że „zobaczmy, jaka będzie sytuacja”. - Na razie wybory będą w terminie, czyli za niespełna dwa miesiące. W sensie formalnoprawnym równość kandydatów na prezydenta jest zachowana, ale jest rzeczą oczywistą, że w sytuacji kataklizmów, urzędujące władze mają większą możliwość ekspozycji - dodał.
Przeczytaj: Czarnecki o „Tarczy”: Pod kątem siły nabywczej więcej niż w Niemczech