Panie poruczniku, jest pan jednym z najmłodszych powstańców warszawskich, gdyż stanął pan do walki o stolicę w wieku zaledwie 15 lat. Jakie wartości i wzorce kształtowały w nastoletnim człowieku gotowość do ryzykowania życia dla ojczyzny?
Byłem wychowywany w domu, w którym takie wartości, jak honor, wolność i wierność ojczyźnie, były szczególnie pielęgnowane i cenione. Gdy wybuchła wojna, ojciec bez wahania zgłosił się na ochotnika do jednostki wojskowej. W rezultacie zostałem w domu sam z matką, gdyż nie miałem rodzeństwa. To były bardzo trudne chwile, gdyż nie wiedzieliśmy, co dzieje się z ojcem i czy on jeszcze żyje. Na szczęście wrócił do nas cały i zdrowy miesiąc po zakończeniu kampanii wrześniowej. Rozpoczęła się długa, ciemna, pełna niedostatku, cierpień i walki o przetrwanie noc okupacji.
Nic dziwnego zatem, że w obliczu tak bolesnych doświadczeń zapragnął pan przyłączyć się do walki z wrogiem. Jak zaczęła się pańska działalność na tym polu?
Jak już wspominałem, ciężkie warunki materialne zmusiły mnie do podjęcia pracy już w wieku 14 lat. Ponadto zatrudnienie pomagało uniknąć wywiezienia na roboty do Niemiec. Nowe zajęcie musiałem połączyć z nauką w szkole zawodowej i na tajnych kompletach. Pracę podjąłem w warsztatach motocyklowych w firmie pana inżyniera Czesława Sitarza, ps. Iskra. Przykro mi o tym mówić, ale częścią moich obowiązków było tam naprawianie frontowych motocykli. Przyznaję jednak, że praca przy motocyklach sprawiała mi dużo satysfakcji i zostałem nawet instruktorem jazdy. Mniej więcej w tym samym czasie zaczęła się także moja działalność konspiracyjna. Od 1943 r. należałem do podległej Armii Krajowej młodzieżowej organizacji „Orlęta", kultywującej tradycyjne wartości i nawiązującej do bohaterskich czynów Orląt Lwowskich z lat 1918–1920. Potocznie nazywaliśmy siebie „Orlakami". Tam złożyłem swoją pierwszą przysięgę i przyjąłem pseudonim „Orzeł". Kolejna moja przysięga została już złożona w Batalionie „Kiliński". Uczyliśmy się musztry, a za karabiny służyły nam zwykłe kije. Ćwiczyliśmy w różnych warunkach: zarówno na leśnych polanach, jak i w naszych prywatnych mieszkaniach. Naturalnie, ze względów bezpieczeństwa, za każdym razem u kogoś innego.
Do powstania przystąpiliście już jako 7. Kompania Motorowa „Iskra". Jak zapamiętał pan moment jego wybuchu? Czy spodziewaliście się, że ta chwila nadejdzie?