– Musieliśmy ewakuować kobiety, bo personel nie był w stanie zapewnić im opieki – uzasadnia Jacek Kozłowski, wojewoda mazowiecki, który osobiście koordynował przeprowadzkę. Personel nie posiadał odpowiednich kwalifikacji, poza tym w ostatnich dniach część pracowników odeszła z ośrodka.
Do przewozu chorych miały być wykorzystane dwa ambulanse fundacji zaparkowane na podjeździe do pensjonatu, ich zdjęcia są np. na stronie internetowej ośrodka.
– Nie było to jednak możliwe, bo okazało się, że są to atrapy pojazdów, miały tylko karoserie – mówi wojewoda. – Dlatego wezwano miejskie karetki. W czasie przenoszenia kobiet przez pracownice ośrodka musiałem interweniować, bo traktowały je jak worek z ziemniakami.
Operacja przewożenia schorowanych starszych kobiet trwała trzy godziny. Dziesięć kobiet po zbadaniu przez lekarzy trafiło do sześciu legalnie działających ośrodków opiekuńczych w Warszawie. Miejsca, gdzie mogły być przewiezione kobiety, zostały ustalone przez ratusz (wszystkie kobiety pochodzą z Warszawy). Pozostałymi ośmioma zajęły się rodziny.
– To my wystąpiliśmy do wojewody z wnioskiem o przeniesienie pensjonariuszy – mówi Elżbieta Goszczycka, pełnomocnik fundacji Betania.O domu opieki przy ul. Pajęczej stało się głośno, gdy były pracownik placówki upublicznił filmy, z których wynikało, że personel znęca się nad staruszkami. Okazało się także, że ośrodek działa nielegalnie.