Sztuka Jordiego Galcerana Ferrera o wyścigu szczurów (zatytułowana tak samo, wystawiona i w Warszawie) poruszyła ambitnego argentyńskiego filmowca. Klimatom rodem z „Dwunastu gniewnych ludzi” Lumeta i orwellowskim reminiscencjom towarzyszą sceny przypominające telewizyjne reality show „Big Brother”.
Madryt. Na 30. piętrze nowoczesnego biurowca siedmioro elegantów przystępuje do własnej gry. Ma ona wyłonić zwycięzcę, który obejmie menedżerskie stanowisko w dużej korporacji. Ale zamiast typowych rozmów z kierownictwem kandydatów zamknięto w sali niczym w akwarium, a testowe zadania otrzymują w postaci komunikatów przekazywanych im na monitorach komputerów.
Informacje o „wtyczce”, plamach w życiorysach kandydatów dezintegrują grupę. Ostatecznej eliminacji powinni dokonać sami. Prestiż instytucji, wysokie zarobki i dodatkowe profity kuszą, więc „wybrańcy” walczą, nie przebierając w środkach...
Akcja filmu toczy się nieśpiesznie. Reżyser postawił na aktorstwo, pokazuje manipulacje, agresję, cynizm, egoizm, konkurencję płci, słowem, bagno etyczne.
„Metodę” obejrzała już ponad 700-tysięczna widownia, kilkoro aktorów uhonorowano prestiżowymi nagrodami. Warto sprawdzić, czy taka jest i nasza współczesność.