Żołnierze zamieszani w ostrzał Nangar Khel pozostaną w areszcie – zdecydował we wtorek Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie. Uzasadnienia werdyktów były tajne.
O przedłużenie aresztu już na początku stycznia wnioskowali prokuratorzy. Obawiają się, że wypuszczeni na wolność żołnierze mogą mataczyć, a nawet podjąć próbę ucieczki. Do tego dochodzi zagrożenie wysoką karą. Według prokuratury – bardzo realne. Sześciu wojskowych odpowie za zbrodnię wojenną, za co grozi dożywocie. Na jednym ciąży zarzut ostrzelania niebronionego obiektu cywilnego. Ten czyn zagrożony jest karą do 25 lat więzienia.
Przykro o tym mówić, ale wygląda na to, że jeśli ktoś tutaj mataczy, to prokurator, a nie żołnierze
Z decyzją sądu nie mogą się pogodzić rodziny i adwokaci aresztowanych. – Na pewno będę składał zażalenie do Sądu Najwyższego. Najpierw jednak muszę ochłonąć i poznać uzasadnienie rozstrzygnięcia sądu – zapowiada Czesław Domagała, obrońca ppor. Łukasza B. Adwokaci mają na to siedem dni.
Rz: „To hańba wymiaru sprawiedliwości” – powiedział pan po wtorkowym wyroku sądu. Dlaczego pan tak uważa?