– Stolica to reklamowy śmietnik – uważa Elżbieta Dymna ze stowarzyszenia MiastoMojeAwNim.pl. Dziewczyna od lat walczy ze szpecącymi miasto nielegalnie wywieszanymi plakatami. – Gdy je zrywam, ludzie patrzą na mnie ze zdziwieniem, ale zawsze przychylnie.
Jak sama podkreśla, takie zmagania to jak walka z wiatrakami. – Brakuje przepisów, które położą kres samowoli reklamowej – mówi. Dlatego stowarzyszenie opracowuje już projekt ustawy reklamowej.
Zanim jednak dokument powstanie, kilkunastu społeczników zwiera szeregi do pierwszej akcji usuwania dzikich reklam – „Czyste miasto”. Chcą ją powtarzać co miesiąc. Do udziału wzywają warszawiaków. Wolontariusze już dziś mogą wysyłać zgłoszenia na adres: ela@dymna.com.
– Spotkamy się 1 marca o godz. 12 pod kinem Atlantic przy ul. Chmielnej – mówi Dymna. Sprzątający przejdą Chmielną i Nowym Światem. Po drodze będą usuwać plakaty z latarni, skrzynek elektrycznych czy drzew.
Nie tylko ulotki doskwierają warszawiakom. Uskarżają się oni także na wielkoformatowe reklamy ukazujące drastyczne sceny jak te z filmu „Piła IV”, o których „Rz” pisała w styczniu, oraz nagość.