Zapytaliśmy Polaków, do którego polityka mają największe zaufanie. 53 proc. nie ufa żadnemu politykowi. Pozostali wymieniali po trzy nazwiska. W ten sposób powstała lista 16 polityków, których obdarzamy największym zaufaniem.
Otwiera ją Donald Tusk, którego wymieniło 22 procent respondentów GfK Polonia. Na kolejnych miejscach uplasowali się: Lech i Jarosław Kaczyńscy – prezydent i prezes PiS, marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, Zbigniew Ziobro, wiceprezes PiS. Po 2 procent ankietowanych najbardziej ufa Władysławowi Bartoszewskiemu, pełnomocnikowi rządu ds. zagranicznych, Kazimierzowi Marcinkiewiczowi, byłemu premierowi PiS, Radosławowi Sikorskiemu, szefowi MSZ, wicepremierowi Waldemarowi Pawlakowi i Andrzejowi Lepperowi, szefowi Samoobrony, obecnie poza Sejmem. Ranking zamykają politycy, którzy dostali 1 procent głosów: senator Włodzimierz Cimoszewicz z SLD, Wojciech Olejniczak, lider SLD, były prezydent Aleksander Kwaśniewski, poseł SdPl Marek Borowski, Zbigniew Religa i Jan Rokita.
– Główny wniosek, jaki można wyciągnąć z tego badania, to nikły poziom identyfikacji społeczeństwa z klasą polityczną – komentuje Wojciech Łukowski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego i Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. – Gdy zmuszamy ludzi do myślenia, każąc im samodzielnie wymieniać nazwiska polityków, to zaczynają się kłopoty.
Wyborcy, zdaniem Łukowskiego, są w stanie wymienić tylko tych działaczy partyjnych, których znają z telewizji. – A i tak za każdym nazwiskiem, które znalazło się na liście, stoi twardy elektorat danej partii – twierdzi. Według Łukowskiego niepokojące jest również to, że w rankingu zaufania do polityków nie ma ministra zdrowia, ministra edukacji czy przywódców opozycji: – Oni nie są obecni w naszej świadomości.
Eryka Mistewicza, specjalisty od budowania wizerunku, nie dziwi, że połowa Polaków nie ufa żadnemu politykowi. – W rankingu zaufania do zawodów, który zrobił kiedyś CBOS, polityk znalazł się na końcu listy; ten zawód wskazało zaledwie 5 procent badanych – przypomina Mistewicz. Jego zdaniem ludzie mają dość polityki i polityków. – I tylko dla osób, które zajmują się tym zawodowo, polityka jest całym światem – podkreśla Mistewicz. – Ale, jak się okazuje, to jest zaklęty krąg, w którym nie ma większości społeczeństwa.