Rz: Kto poniesie odpowiedzialność, jeśli szczątki rakiet wystrzelonych z Polski spadną np. na Rosję?
Anna Wyrozumska: Co do odpowiedzialności prawnomiędzynarodowej spór mógłby rozstrzygnąć np. Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości, ale musieliby się na to zgodzić wszyscy zainteresowani. Mógłby być też powołany trybunał ad hoc. To trudne sprawy. Nie wiadomo nawet, czy antyrakiety wystrzelone z Redzikowa mogą być kwalifikowane jako obiekty kosmiczne. Wydaje się, że gdy w latach 70. przyjmowano konwencję o międzynarodowej odpowiedzialności za szkody wyrządzone przez obiekty kosmiczne – zgodnie z którą odpowiada ten, kto wysyła rakietę – chodziło o innego rodzaju rakiety, a nie pociski obronne. Poza tym tarcza byłaby użyta w przypadku zbrojnego ataku. Odpowiedzialność mogłaby więc być przerzucona na agresora, czyli kraj, który jako pierwszy wystrzelił rakietę, np. na Iran. Wiele kwestii związanych z odpowiedzialnością odszkodowawczą państw nie jest ostatecznie uregulowanych. Taki jest urok prawa międzynarodowego i strony skrzętnie to wykorzystują.
Ale jeśli szczątki rakiet spadną np. na Rosję, Moskwa zażąda odszkodowań od nas, nie od Iranu.
Można się tego spodziewać. Wcale nie oznaczałoby to jednak, że Polska musiałaby płacić. Są różne sposoby, zarówno sądowe, jak i niesądowe, które prowadzą do ustalenia, komu można przypisać odpowiedzialność za szkodę. Ale nawet gdyby ustalono odpowiedzialność Polski, moglibyśmy potem domagać się odszkodowań od agresora. Wystrzelenie antyrakiety mogłoby też być traktowane jako dozwolona odpowiedź na agresję. Jest jeszcze ewentualnie kwestia regresowego roszczenia w stosunku do USA.
Amerykanie obiecują nam pomoc prawną i że „życzliwie rozpatrzą” polski wniosek o zwrot kosztów. To dobry zapis?