Z informacji „Rz” wynika, że szef SLD na Śląsku, który poparł Grzegorza Napieralskiego na przewodniczącego partii, zgłosił chęć kandydowania do PE w przyszłym roku.
– Rozmowy toczą się od kilku tygodni – mówi „Rz” polityk SLD. – Zaborowski od dawna nalega, żeby przewodniczący odwdzięczył mu się za poparcie podczas kongresu. Miał być jego zastępcą, ale się nie udało. Teraz wymyślił sobie europarlament i Napieralskiemu niezręcznie odmówić.Kłopot w tym, że w poprzednich wyborach śląską listę otwierał Adam Gierek rekomendowany przez Unię Pracy. UP zamierza go wystawić ponownie – to obecnie jej sztandarowy polityk. Próba wyrzucenia Gierka z listy oznacza więc konflikt z najwierniejszym i jak na razie jedynym koalicjantem SLD. Stawia to Napieralskiego w trudnej sytuacji. Z jednej strony ma dług wdzięczności wobec Zaborowskiego, z drugiej zaledwie kilka dni temu ogłosił chęć budowy jednej listy lewicy do PE i zależy mu na koalicji z UP.
Kłótnia o Gierka wybuchła podczas ostatniego posiedzenia zarządu SLD. Wojciech Olejniczak, były szef partii, mówił, że przy takim nastawieniu działaczy nie da się zbudować wspólnej listy nawet z UP, a co dopiero z innymi środowiskami.
– Nie zastanawiałem się jeszcze nad kandydowaniem – mówi „Rz” sam Zaborowski. Ale zaznacza, że europarlamentarzyści powinni przez całą kadencję ściśle współpracować z partią, dzięki której zdobyli mandat. O współpracy z europosłem Gierkiem nie chce mówić.
Na Śląsku – jak mówią działacze SLD – lewica ma jeden mandat murowany.