[b]Na Litwie wciąż nie jest załatwiona taka prosta wydawałoby się sprawa, jak pisownia nazwisk mieszkających tam Polaków. Na zachodniej Ukrainie stawiane są pomniki Stepana Bandery. Czy nie jest tak, że władzom Polski i tych krajów udało się porozumieć, a społeczeństwom – nie? Czy – paradoksalnie – realizować idee Jerzego Giedroycia nie jest dziś trudniej niż kiedykolwiek? [/b]
Rzeczywiście, dużo łatwiej było się dogadać na szczeblu rządowym, a znacznie wolniej postępuje proces współpracy społeczeństw. A bez tego wszelkie międzypaństwowe porozumienia pozostaną na papierze. Niestety, musimy pamiętać o resentymentach, które szybko nie mijają. Budowanie stosunków międzyludzkich musi trwać lata. Zresztą, my też nie jesteśmy bez winy. Jak trudno było Ukraińcom w Przemyślu odzyskać cerkiew greckokatolicką i to mimo wsparcia ze strony Jana Pawała II! Do tej pory Litwini w Sejnach upominają się o ulicę biskupa Antanasa Baranauskasa!
[b]Czy to oznacza, że Polacy nie zachowują się właściwie wobec mniejszości narodowych? [/b]
To od nas, Polaków, od państwa polskiego, powinny wychodzić inicjatywy do zamieszkujących Polskę mniejszości narodowych. Nie możemy tylko czekać na ich działania, ich gesty. Musimy odważnie pójść linią Giedroycia i także w ten sposób starać się pozyskiwać zaufanie naszych sąsiadów. Pamiętajmy, że Polska była organizmem, który asymilował elity sąsiednich narodów. A więc to my pierwsi winniśmy otwierać granice i czynić przyjazne gesty.
[b]Może mamy kompleks wyższości, który to utrudnia?[/b]