Australijskie siły specjalne przeprowadzały w czwartek przed świtem akcję przeciwko talibom w prowincji Uruzgan. Gdy przeszukiwali domy w wiosce Sarmorghab, w ich kierunku padły strzały. Podczas wymiany ognia zginęło pięcioro dzieci oraz jeden afgański bojownik, a cztery osoby, w tym dwójka dzieci, zostały ranne.

Władze w Kabulu ostro potępiły akcję Australijczyków. Według afgańskiego Ministerstwa Obrony akcja nie została uzgodniona z lokalnymi władzami. - Ministerstwo Obrony prosi siły międzynarodowe wchodzące w skład ISAF, by nie przeprowadzały operacji bez zgody dowództwa afgańskich sił zbrojnych – oznajmiło ministerstwo.

Australijczycy odpierają zarzuty. - Jesteśmy zaniepokojeni każdą ofiarą. Działamy według surowych reguł, których celem jest uniknięcie ofiar cywilnych. Tych reguł trzymaliśmy się i w tym przypadku – głosi komunikat dowództwa australijskich sił zbrojnych. Według strony australijskiej w akcji uczestniczyło afgańskie wojsko.

Mimo to władze w Canberze wszczęły śledztwo. Ma ono wykazać, czy żołnierze celowo strzelali do cywilów. W Afganistanie w 2008 r. w akcjach przeciw rebeliantom zginęło 1162 cywilów. 368 z rąk sił międzynarodowych, 768 z rąk talibów, a 26 przypadkowo znalazło się na linii ognia.