Łączy ich pewne podobieństwo gatunkowe, choć niektórzy idą bardziej w stronę sleaze rocka w konwencji L.A Guns i glam metalu w stylu Europe (to cóż, że ze Szwecji). A niektóre mieszczą się w estetyce gotyckiej, do której nawiązują głównie wizerunkowo, a mniej muzycznie. Ale najwięcej w gruncie rzeczy takich zespołów wyprodukowali Finowie. Mają HIM, Nightwish, The Rasmus, The 69 Eyes i Apocalypticę, która jest tego najbardziej egzotycznym przejawem – skrywanej miłości do metalu granego na instrumentach symfonicznych (przyjeżdżają do nas często, w kwietniu będą w Stodole).

Kiedy jeszcze mało kto słyszał o The Rasmus, fińskie nastolatki szalały przy ich przebojach. Supportowali u siebie Garbage, Rancid i Red Hot Chili Peppers. Po trzeciej płycie stało się jasne, że trzeba ich wreszcie pokazać światu. Tak narodziła się ta poprockowa legenda i na kolejny krążek „Dead Letters” (2003) wyczekiwali fani w całej Europie, a singiel „In The Shadows” okazał się największym przebojem w karierze The Rasmus.

Do Warszawy przywożą koncert promujący siódmy album „Black Roses”, chwalony za romans z elektronicznymi aranżacjami, utrzymany w stylu rocka mierzącego w chwytliwe przeboje. Mroczniejsze gotyckie klimaty są tu zarysowane lekką nutą, kompletnie bezpieczne w użyciu.

[i]The Rasmus, Stodoła, ul. Batorego 10, bilety: 99 zł, rezerwacje: tel. 022 825 60 31, sobota (21.02), godz. 20[/i]