Informacje o więzieniach CIA w Polsce nie są prawdziwe – zapewniały kolejne polskie rządy od 2005 r., kiedy po raz pierwszy zachodnia prasa napisała o tajnych lądowaniach amerykańskich samolotów na Mazurach. Dziennikarze „Rz” i TVP Info dotarli do dokumentów podważających stanowisko władz RP.
Wszystko odbywało się w Starych Kiejkutach, gdzie od lat 70. działa tajna jednostka wojskowa nr 2669 (nieoficjalnie Ośrodek Szkolenia Kadr Wywiadu), oraz oddalonym o 20 km niewielkim lotnisku w Szymanach. Właśnie tam 5 grudnia 2002 r. o godzinie 14.56 wylądował samolot Gulfstream o numerze N63MU. Miał przywieźć agentów CIA, by zorganizowali bazę w „szkole szpiegów”.
Od lutego 2003 r. do Szyman zaczął regularnie latać inny gulfstream o numerze N379P, należący oficjalnie do prywatnej amerykańskiej firmy. Pierwszy raz wylądował 8 lutego. Przyleciał z Rabatu w Maroku.
Samolot, który według zachodniej prasy był wykorzystywany przez CIA do przerzutu osób podejrzanych o terroryzm i związanych przede wszystkim z al Kaidą, przylatywał do Szyman w 2003 r. jeszcze cztery razy – 7 marca, 25 marca, 6 czerwca i 30 lipca. Startował z Kabulu, w naszej przestrzeni powietrznej otrzymywał zaś status samolotu rządowego. Zgodę wydały polskie władze.
Niektóre z tych lotów starano się ukryć, wprowadzając w błąd Eurocontrol – instytucję odpowiedzialną za kontrolę ruchu lotniczego nad Europą. Załoga samolotu zgłaszała, że leci do Warszawy, w rzeczywistości lądowała w Szymanach. Z dokumentów, jakie Eurocontrol przekazał badającej sprawę komisji Parlamentu Europejskiego, wynika, że 30 lipca 2003 r. gulfstream N379P znajdował się na lotnisku w Taszkencie, a dzień później odleciał do Glasgow. W rzeczywistości 30 lipca samolot przyleciał z Kabulu do Szyman. Tu zatankował paliwo. Redakcja „Rz” dysponuje fakturą za tę usługę.