W połowie października do redakcji „Rzeczpospolitej” zgłosiła się kobieta, która twierdziła, że ma nagrania kompromitujące jednego z wpływowych senatorów Platformy. Szczupła brunetka, średniego wzrostu, około 30 lat. Przedstawiła się jako Asia. Była mocno zdenerwowana. Na pierwszym spotkaniu przekonywała, że jest tylko pośrednikiem. Twierdziła, że właściciel nagrania chce je sprzedać za 200 tys. zł. Zapewniała, że nagranie jest autentyczne i przedstawia polityka w dwuznacznych sytuacjach.
[wyimek]Kobieta twierdzi, że Piesiewicz nie wywiązał się z obietnicy załatwienia pracy[/wyimek]
„Rz” we współpracy z telewizją Polsat postanowiła zrobić dziennikarską prowokację. Na spotkanie, które miało być rejestrowane ukrytą kamerą, umówiliśmy się wieczorem 26 października. Kilka godzin przed terminem Asia poinformowała, że cena taśmy wzrosła. „Zmiana co do kwoty! 400! Zabezpieczeniem miało być 200 plus na piśmie odbiór przez was nagrania” – napisała w esemesie.
Podczas spotkania Asia stwierdziła, że cenę podniósł właściciel taśm. Ujawniła również, że nagranym politykiem jest senator Krzysztof Piesiewicz. Zapewniła, że jest możliwość obejrzenia filmików.
Na kolejne spotkanie dziennikarze „Rz” i telewizji Polsat umówili się z Asią w jednym z centrów handlowych. Kobieta stwierdziła wówczas, że faktycznie to ona jest właścicielką nagrania, a zdobyte pieniądze chce przeznaczyć na zapewnienie przyszłości swojej córce.