Donald Tusk mówił w ubiegłym tygodniu, że jest za tym, by odbyły się w partii prawybory.
Zdaniem szefa rządu, decyzja o kandydacie nie może zapadać w gabinecie. Chodzi o to, by zdecydowali o tym wszyscy członkowie partii. Wybory będą miały charakter raczej plebiscytu, bo jak tłumaczył premier, trudno sobie wyobrazić, by marszałek Sejmu i szef MSZ-tu jeździli po kraju i przekonywali do swoich kandydatur.
Rzecznik rządu Paweł Graś powiedział w Sejmie, że kandydat Platformy musi być wyłoniony w sposób demokratyczny. Dlatego będą brane pod uwagę takie warianty, które zaangażują jak największą liczbę członków Platformy w proces wyboru reprezentanta. Chodzi o to, dodał minister, by zwyciężył ten kandydat, czy raczej ta wizja prezydentury, która członkom partii jest bliższa.
Zorganizowanie prawyborów czy plebiscytu może potrwać kilka tygodni. Rzecznik rządu podkreślił, że liczą się tylko dwaj kandydaci Radosław Sikorski i Bronisław Komorowski. Inna możliwość nie wchodzi w grę.