– Jeżeli metoda zapłodnienia in vitro ma być finansowana lub współfinansowana z budżetu państwa, w ustawie muszą być zapisane kryteria zdrowotne, które zwiększają szansę na urodzenie zdrowego dziecka – tak marszałek Sejmu Bronisław Komorowski (PO) tłumaczył się wczoraj ze swej niefortunnej wypowiedzi na temat in vitro podczas debaty prawyborczej z szefem MSZ Radosławem Sikorskim.
W niedzielę Komorowski mówił, że in vitro powinno być współfinansowane przez państwo, tylko gdy „jest szansa, że się urodzą dzieci zdrowe i będą dobrze wychowane, wychowane na dobrych obywateli w przyszłości”. Wypowiedź oburzyła opozycję.
Wczoraj Komorowski tłumaczył, że chodziło mu o to, by „pilnować, by ciąża miała szansę przebiegać w warunkach takich, aby było zapewnione zdrowie dziecka i w czasie ciąży, i potem”.
Z kolei w Brukseli Radosław Sikorski skarżył się dziennikarzom na niesprawiedliwe oceny prawyborczej debaty.
– Jest dla mnie bardzo ciekawe, że w niedzielę po debacie w przypływie szczerości komentatorzy mówili, że wygrałem. A w poniedziałek w gazetach czytam co innego. Chyba się przestraszyli swojej odwagi – pytał i argumentował: – Sondaż internetowy, w którym bierze udział 6 tys. osób ginie, a sondaż telefoniczny na próbie 500 osób jest rzucany na pierwszą stronę. To, wydaje mi się, wymaga jeszcze dopracowania.