Eksperci są też zgodni, że otwarta agresja ze strony kandydata to gwóźdź do trumny. – Przed spin doktorami jest nowe wyzwanie – uważa Gałązka.
– Nie przewiduję wyciągania haków na Komorowskiego czy akcji podobnej do przypadku posłanki Sawickiej – twierdzi Łaszyn. – W tej kampanii na pewno zadrży ręka przed takimi chwytami.
Wojciech Jabłoński wskazuje, że w specyficznej atmosferze, w której „idea współpracy i jedności nie zwietrzeje zupełnie”, najpoważniejszym wyzwaniem dla kandydatów będzie wyraziste podkreślenie dzielących ich różnic. – Dlatego ataki będą wyrafinowane w formie – prognozuje. – Nie siarczyste ciosy, lecz raczej prowokowanie przeciwnika do fałszywego ruchu.
Jakie mogą to być prowokacje? Według Gałązki mogłoby to być przywołanie tematu, który przypomni elektoratowi o agresji konkurenta. I tak np. odpowiednie wspomnienie o lustracji miałoby ożywić pamięć o „dusznej atmosferze za rządów Jarosława Kaczyńskiego”.
Dr Jabłoński zauważa, że PiS ma znacznie ostrzejszą amunicję, bo może się odwołać bezpośrednio do wydarzeń z 10 kwietnia. – Wystarczy, że zapyta, jak się czują i gdzie są ci wszyscy, którzy pomiatali Lechem Kaczyńskim za życia, że przypomni, iż w PO są takie postacie, jak Palikot czy Niesiołowski – zauważa politolog. – Albo słowa Komorowskiego po incydencie w Gruzji: jaki prezydent, taki zamach, i postawi kontrkandydata w niewygodnej sytuacji.
– Ale brudna kampania rozegra się przede wszystkim w Internecie – uważa Gałązka.