Reklama

Jednoczymy się jak podczas pielgrzymek papieża

„Lech Kaczyński – dziękujemy!” – skandowali ludzie na Rynku, gdy trumnę z ciałem prezydenta ustawiano na lawecie

Publikacja: 18.04.2010 22:08

Pogrzeb w Krakowie

Pogrzeb w Krakowie

Foto: Fotorzepa

Aleksandra Lapka z zawieszoną na szyi niebieską chustą Rycerstwa Niepokalanej z Wiednia podniosła do góry polską chorągiewkę, gdy o 14 rozpoczęła się w niedzielę msza żałobna w bazylice Mariackiej.

Podobnie zrobiło kilkanaście towarzyszących jej osób i tysiące innych uczestników ceremonii. – To hołd dla tych, którzy zginęli pod Smoleńskiem – powtarzali.

Pielgrzymi z Austrii nie mieli wątpliwości, że prezydencka para powinna spocząć na Wawelu. – Głowa państwa nie może leżeć na Powązkach obok Bieruta – kręciła głową Lapka.

Spragnionym żałobnikom wodę rozdawali bydgoscy harcerze z ZHR – 13-letni Miłosz Mazany i 14-letni Michał Pankiewic. Obaj byli wcześniej w Warszawie, by pokłonić się prezydentowi. – Razem z policją braliśmy udział w ochranianiu trasy, gdy ciała pary prezydenckiej przewożono z Pałacu do warszawskiej katedry – opowiadają.

Według policji w krakowskich uroczystościach wzięło udział ok. 200 tys. osób. Do zamknięcia tego wydania „Rz” nie odnotowano incydentów.

Reklama
Reklama

Jak mówili nam policjanci, zaniepokoił ich tylko jeden moment. Gdy goście na Rynku Głównym czekali na rozpoczęcie mszy w bazylice Mariackiej, na telebimach wyświetlano program TVN, gdzie trwały rozmowy komentatorów. Ludzie domagali się obrazu z telewizji publicznej, transmisji z bazyliki, krzyczeli: „Precz z TVN!”. Uspokoili się, gdy pojawił się obraz z bazyliki, który powitali oklaskami.

– Zbyt surowe są rygory bezpieczeństwa – twierdziła pani Anna, która przyjechała pociągiem z mężem i dwójką dzieci. – Niepotrzebnie straszono ludzi, że będzie gigantyczny tłok. Tak komuniści straszyli ludzi, gdy miał przyjechać Jan Paweł II w 1979 roku – dodał jej małżonek.

Ci, którzy żegnali prezydencką parę, nie uskarżali się na zmęczenie, choć wielu przyjechało z daleka. – W taki dzień trzeba tu być – przekonywał Kazimierz Droszczak z Suczawy na rumuńskiej Bukowinie. – Przecież jesteśmy Polakami.

Stojąca obok niego 28-osobowa delegacja rodaków z Bukowiny zwracała uwagę innych żałobników góralskimi strojami i transparentem: „Polacy z Rumunii”.

Członkom folklorystycznego zespołu Sołonczanka – 15-letniemu Stefanowi Longherowi, synowi polskiego posła z Bukowiny, i 22-letniemu Sylwestrowi Szumańskiemu – nie przeszkadzało to, że pod Wawel nie dotarło wielu znanych polityków i koronowanych głów. Tłumaczą, że nie dla nich tu przyjechali.

Gdy w przemówieniu kard. Stanisława Dziwisza pojawiło się nazwisko prezydenta Lecha Kaczyńskiego, na krakowskim Rynku rozległy się oklaski. Klaskali również górnicy z kopalni węgla brunatnego Adamów i Konin. – Przyjechaliśmy, żeby poczuć tę atmosferę – mówi Grzegorz Korczakowski.

Reklama
Reklama

Oklaski towarzyszyły też konduktowi żałobnemu. A gdy na rynku trumnę z ciałem prezydenta kładziono na lawetę, tłum skandował: „Lech Kaczyński – dziękujemy!”.

– Jednoczymy się jak podczas pielgrzymek papieskich do kraju – przekonywał Piotr Figiela. – Polaków zbliżyła tragedia. Część ludzi może przyszła z powodu wyrzutów sumienia – zastanawiał się.

[i]mat, gur, ik[/i]

Aleksandra Lapka z zawieszoną na szyi niebieską chustą Rycerstwa Niepokalanej z Wiednia podniosła do góry polską chorągiewkę, gdy o 14 rozpoczęła się w niedzielę msza żałobna w bazylice Mariackiej.

Podobnie zrobiło kilkanaście towarzyszących jej osób i tysiące innych uczestników ceremonii. – To hołd dla tych, którzy zginęli pod Smoleńskiem – powtarzali.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Reklama
Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Reklama
Reklama