Podsycają ogień na www

Klną, świntuszą, wyzywają się na pojedynki. Bubole – kim są i dlaczego jest ich tak dużo?

Aktualizacja: 23.06.2010 14:27 Publikacja: 22.06.2010 22:22

Galeria postaci na stronie internetowej Bubole. 40 tysięcy wejść dziennie

Galeria postaci na stronie internetowej Bubole. 40 tysięcy wejść dziennie

Foto: WWW.BUBOLE.PL

Aleksandra i Daniel Mizielińscy, duet młodych grafików (rocznik 1982), odebrali złoto w prestiżowym konkursie European Design Festival 2010 organizowanym w Rotterdamie za interaktywną stronę internetową Bubole. Dotąd byli nagradzani za książki dla dzieci. W paskudne Bubole bawią się dorośli internauci z całego świata. Strona odnotowuje około 40 tys. wejść dziennie. W Polsce mało kto jeszcze słyszał o Mizielińskich.

[b]Rz: Jury w Rotterdamie nagradza również w kategorii ilustracja, którą się pasjonujecie, a tu nagle najwyższe wyróżnienie za rozrywkową stronę WWW.[/b]

[b]Daniel Mizieliński:[/b] Zawsze zaznaczam, że dziś nie należy rozdzielać ilustratora od grafika, to staroświeckie myślenie o projektowaniu, zarówno książek, jak i Internetu. To ta sama osoba odpowiedzialna za wizualną część projektu. Czcionka, tekst, ilustracja i tło współtworzą integralną całość. Internet projektujemy z podobną jak książki pasją. To świat, który ciągle się zmienia, trzeba śledzić nowe sposoby jego budowania.

Pojawienie się np. iPoda to nie tylko inny rodzaj doświadczenia dla użytkownika, ale też nowy sposób projektowania!

Wydrukowana, dobrze oprawiona książka istnieje, trwa, można założyć, że będzie zawsze. A strony w Internecie są jak ogień, który trzeba codziennie podsycać, by huczał i nie zgasł.

Nikt nam tu nie daje gwarancji przetrwania. Gdyby coś nam się stało i nie opłacilibyśmy hostingu (udostępnianie przez dostawcę usług internetowych zasobów serwerowni – red.), przestalibyśmy istnieć online.

[b]Aleksandra Mizielińska:[/b] Na razie jednak istniejemy i staramy się być wirtualnie atrakcyjni. I Internet daje ku temu mnóstwo możliwości. Teoretycznie rysuje się bohatera strony WWW podobnie jak literackiego na papierową stronę książki. Ale ten wirtualny zaczyna żyć własnym życiem. Internet jest ruchliwy i interaktywny.

[b]Bubole współtworzą internauci. Wasza strona jest gratisowa, brak w niej reklam. Gdy klikamy na pytanie: po co są bubole, czytamy: po nic.[/b]

[b]A.M.: [/b]Bubole faktycznie powstały „po nic”, przypadkowo. Nie spodziewaliśmy się, że zainteresują internautów z Australii czy z Malezji. Dlaczego są takie brzydkie?

[b]D.M.:[/b] Chcieliśmy zażartować. To także taka zabawa z pruderią – niektóre bubole świntuszą. Użytkownikami strony, a więc także twórcami buboli ze stworzonych przez nas półproduktów graficznych, są osoby między 20. a 35. rokiem życia.

Prócz tego, że tworzą bubole (jest ich kilka tysięcy, na stronie można obejrzeć najnowszy tysiąc), każą im też klnąć, walczyć, wyzywać się na pojedynek. Nie wiem, po co. Może odreagowują stres.

Stworzyliśmy je, bo chcieliśmy wypróbować nowy program do rozpisywania projektów graficznych w Internecie. Chcemy nadążać za najlepszymi w sieci. Łatwo sprawdzić, na jakim etapie jest projektowanie w Internecie. Istnieją instytucje i strony WWW pokazujące efekty pracy najlepszych designerów. Wystarczy kliknąć.

Trudniej jest z książkami. Trzeba ich dotknąć. By zobaczyć najlepsze graficznie książki – należy wyjechać np. na targi do Bolonii.

W naszym małym mieszkaniu, w którym teraz rozmawiamy, na każdej ścianie są regały z książkami z księgarń i antykwariatów całego świata. Zainteresowały nas nie ze względu na treść, ale z powodu sposobu ich zaprojektowania.

[b]Krótko po studiach otrzymaliście główną nagrodę IBBY za książkę „D.O.M.E.K.”. Zauważane są głównie wasze projekty dla dzieci. Łatwiej się dla nich tworzy?[/b]

[b]D.M.:[/b] Nie myślimy o dzieciach, projektując dla nich. Nie upraszczamy przekazu. Ale w książce dla dzieci jest duże pole do popisu. Poza okładką do zrobienia jest każda kolejna strona. Dobrze się przy tym bawimy, uwalniamy dziecko w sobie.

[b]A.M.:[/b] Urządziliśmy w mieszkaniu Hipopotam Studio, nie oddzielamy czasem życia od pracy. Nazwa pracowni miała być przede wszystkim polska, ale jednocześnie zabawna. By było wiadomo, że to, co robimy, to nie jest żaden high tech graphics design, tylko projektowanie dla zabawy. Stąd być może sukcesy na rynku książek dla dzieci. Ale przeważająca część naszej twórczości nie jest do nich kierowana. Po prostu zajmujemy się projektowaniem, m.in. dla najmłodszych.

[i]Aleksandra i Daniel Mizielińscy są absolwentami Wydziału Grafiki ASP w Warszawie[/i]

Aleksandra i Daniel Mizielińscy, duet młodych grafików (rocznik 1982), odebrali złoto w prestiżowym konkursie European Design Festival 2010 organizowanym w Rotterdamie za interaktywną stronę internetową Bubole. Dotąd byli nagradzani za książki dla dzieci. W paskudne Bubole bawią się dorośli internauci z całego świata. Strona odnotowuje około 40 tys. wejść dziennie. W Polsce mało kto jeszcze słyszał o Mizielińskich.

[b]Rz: Jury w Rotterdamie nagradza również w kategorii ilustracja, którą się pasjonujecie, a tu nagle najwyższe wyróżnienie za rozrywkową stronę WWW.[/b]

Pozostało 87% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!