Villa na wszystkie strachy

Hiszpania – Paragwaj 1:0. Ze staroniemieckim wdziękiem Hiszpania wtoczyła się do półfinału. Piąty gol Davida Villi

Publikacja: 03.07.2010 20:41

David Villa cieszy się ze zdobytej bramki

David Villa cieszy się ze zdobytej bramki

Foto: AFP

Futbol to teraz taki sport, w którym 22 ludzi biega za piłką, a na końcu wygrywa Hiszpania. Może się męczyć sama ze sobą, budować akcje, które nigdzie się nie kończą, tracić gole, dawać rywalom rzuty karne, ale ciągle jest na powierzchni.

Sędzia nie uzna przeciwnikom bramki, bo zobaczy innego piłkarza na spalonym jak wtedy, gdy w pierwszej połowie zdobywał gola Paragwajczyk Nelson Valdez. Iker Casillas nagle obudzi w sobie najlepszego bramkarza świata i obroni karnego, jak po strzale Oscara Cardozo.

A potem nagle wyrośnie spod ziemi asturyjski „Bomber der Nation” i strzeli tego jednego gola, którego im było trzeba. Znajdzie sposób, nawet obijając po drodze dwa słupki paragwajskiej bramki.

[srodtytul]Krew, pot, zwycięstwo[/srodtytul]

David Villa potrafi dużo więcej niż Gerd Mueller, Hiszpania gra z większym polotem niż dawne Niemcy, ale pewność, że każdy labirynt ma wyjście i że je znajdą, jest taka sama. „Adios, stare strachy” – pisze „Mundo Deportivo”. Villa ma już pięć goli w turnieju, każdy na wagę awansu.

Hiszpania jest pierwszy raz w półfinale mundialu. Raz była w czołowej czwórce, 60 lat temu, ale wtedy nie było ćwierćfinałów, tylko runda grupowa i finalistów też wyłoniono w ten sposób. „Hiszpania jak nigdy” – cieszy się po awansie „El Pais”, „As” jest „W raju”. „Krew, pot i zwycięstwo” – ogłasza, ale wypomina Hiszpanom, że grali źle, a Paragwaj dobrze, i że znów ożyli dopiero po zejściu Fernando Torresa.

To samo mówił po meczu Vicente del Bosque, jeszcze zanim ochłonął. – Moment jest piękny, ale gra nie. „Wygrywamy, nieważne jak. Tego przecież zawsze zazdrościliśmy wielkim” – pisze „Marca”. Hiszpanie nauczyli się cierpieć. Nawet tę jedną porażkę ze Szwajcarią wykorzystali na swoją korzyść. Nabrali twardości i wiary, że nic gorszego stać się im już nie może.

Wiele w ćwierćfinale wskazywało na to, że się pomylili. Aż do 83. minuty, rajdu Andresa Iniesty, strzału Pedro w słupek i dobitki Villi. Paragwaj zdusił ich pomysły obroną tak twardą, że lepiej już Hiszpanom było między Szwajcarami. Tamten rywal budował ściany wokół każdego, kto miał piłkę, ale te ściany się przynajmniej nie osuwały.

Dla Paragwajczyków zwykły pressing i wślizgi były zbyt banalne, oni atakowali bodiczkami jak w hokeju. Tak żeby sędzia jak najrzadziej dostrzegł w tym faul, a przewrócony rywal jeszcze rozcierał mięśnie, gdy drużyna chciała wrócić do szybkiego ataku.

[srodtytul]Przecież FIFA przeprosi[/srodtytul]

Hiszpania miała piłkę, ale to rywale z większą łatwością stwarzali okazje do zdobycia goli. Jedna z paragwajskich gazet napisała po meczu: „Umarliśmy w butach”. Trener Gerardo Martino mówił na konferencji o honorze i czterech latach pracy, która dała efekty. O sędziowaniu też, bo Carlos Batres z Gwatemali mylił się często, w obie strony. Trener Paragwaju żałował nieuznanej bramki, ale jak powiedział, „Dzisiaj się smucimy, ale przecież jutro FIFA przyśle nam przeprosiny”. Po straconej bramce jego piłkarze poszli o kilka ciosów za daleko. Jonathan Santana powalił Sergio Busquetsa łokciem i jeszcze chciał go podnosić, żeby nie udawał, a Sergio Ramosa kopnął go w polu karnym w twarz i nawet nie podszedł z przeprosinami.

[wyimek]Zagramy z najlepszą drużyną turnieju – tak o półfinale z Niemcami mówią Hiszpanie [/wyimek]

Potem Ramos paradował przez strefę wywiadów z plastrem na dwóch szwach, ale szczęśliwy. – To duma być Hiszpanem – powtarzał. Andres Iniesta szedł uśmiechnięty z nagrodą piłkarza meczu, którą powinien się podzielić z Casillasem i Villą.

Fernando Torres opowiadał o swojej radości, choć akurat dla niego mogła mieć cierpki smak. Tylko Xavi, z ochroniarzem Carlesem Puyolem za plecami, przeszedł, ani razu się nie zatrzymując. To nie był jego wieczór.

[srodtytul]Reina podpowiada[/srodtytul]

Hiszpanie też mieli prawo narzekać na sędziego, choć akurat nie w sytuacji, od której się zaczęło kilka szalonych minut podobnych do tych z końcówki meczu Ghany z Urugwajem. To działo się w drugiej połowie, początkiem był faul Gerarda Pique, zaskakująco beztroski.

Pique złapał w polu karnym za rękę Oscara Cardozo i nie puścił, póki go nie powalił na boisko. Strzał Cardozo z karnego złapał Casillas, a gdzie się rzucić, podpowiedział mu z ławki rezerwowy Pepe Reina. Casillas ratował też drużynę pod koniec meczu, gdy dwa razy w jednej akcji zatrzymał Roque Santa Cruza. Ale wcześniej były dwa karne dla Hiszpanii, chwilę po obronie strzału Cardozo. David Villa został popchnięty, Xabi Alonso strzelił nie do obrony, ale sędzia Batres kazał jedenastkę powtórzyć, bo uznał, że Xavi za szybko wbiegł w pole karne. Xabi Alonso strzelał drugi raz po ziemi, i w drugą stronę, tam właśnie rzucił się Villar. Biegnący do dobitki Fabregas był przez niego faulowany, ale sędzia widać uznał, że jest jakiś limit karnych na minutę.

Gdy wydawało się, że dogrywka jest nieunikniona, Iniesta ruszył z piłką jak rok temu w finale Ligi Mistrzów z Manchesterem. Znalazł przestrzeń tam, gdzie jej nie było przez całe spotkanie, obrońcom Paragwaju udało się go wytrącić z równowagi, ale się utrzymał na nogach, zresztą piłki już przy nim wtedy nie było. Oddał ją Pedro, ten z bliska trafił w słupek, Villa w obydwa, ale od lewego – do bramki. I w stronę półfinału z Niemcami, w środę w Durbanie.

– Zagramy z najlepszą drużyną turnieju – mówili pod szatnią hiszpańscy piłkarze. To rewanż za finał mistrzostw Europy 2008, ale wtedy faworytami byli Hiszpanie, teraz będą Niemcy. Albo, jak mówił David Villa:

– Nie będzie faworyta. Faworyt to ten, kto odjeżdża zwycięski.

[i]-Paweł Wilkowicz z Johannesburga[/i]

[ramka][srodtytul]1/4 FINAŁU HISZPANIA – PARAGWAJ 1:0 (0:0)[/srodtytul]

[b]Bramka:[/b] D. Villa (83).

[b]Żółte kartki:[/b] G. Pique, S. Busquets (Hiszpania); A. Alcaraz, V. Caceres, C. Morel, J. Santana (Paragwaj).

[b]Sędziował[/b] Carlos Batres (Gwatemala).

[b]Widzów[/b] 55 359.

[b]Hiszpania:[/b] Casillas - Ramos, Pique, Puyol (84, Marchena), Capdevila - Busquets - Iniesta, Xavi, Xabi Alonso (75, Pedro) - Villa, Torres (56, Fabregas).

[b]Paragwaj:[/b] Villar - Veron, da Silva, Alcaraz, Morel - V. Caceres (84, Barrios) - Santana, E. Barreto (64, Vera), Riveros - Valdez (72, Santa Cruz), Cardozo.[/ramka]

Futbol to teraz taki sport, w którym 22 ludzi biega za piłką, a na końcu wygrywa Hiszpania. Może się męczyć sama ze sobą, budować akcje, które nigdzie się nie kończą, tracić gole, dawać rywalom rzuty karne, ale ciągle jest na powierzchni.

Sędzia nie uzna przeciwnikom bramki, bo zobaczy innego piłkarza na spalonym jak wtedy, gdy w pierwszej połowie zdobywał gola Paragwajczyk Nelson Valdez. Iker Casillas nagle obudzi w sobie najlepszego bramkarza świata i obroni karnego, jak po strzale Oscara Cardozo.

Pozostało 92% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!