[b]Rz: Pałac Prezydencki planuje powołać korpus prasowy na wzór tego, który działa w Białym Domu. Z tym że Stowarzyszenie Korespondentów Białego Domu założyli w 1914 r. sami dziennikarze. Była to reakcja na plotkę sugerującą, że to Kongres będzie wybierać dziennikarzy, którzy mogliby pisać o amerykańskim prezydencie. A czym dziś jest to stowarzyszenie?[/b]
[b]Zbigniew Lewicki:[/b] To klub dziennikarzy, którzy zajmują się wyłącznie relacjonowaniem tego, co się dzieje w Białym Domu. Znalezienie się w tym gronie to szansa, zwłaszcza dla dziennikarza telewizyjnego, bo pięć razy w tygodniu pojawia się na wizji. Nie do pomyślenia jest jednak, by to urzędnicy Białego Domu wskazywali, kto z danego medium ma być korespondentem.
[b]Co dla dziennikarza oznacza znalezienie się w tym gronie? [/b]
To bardziej etap w karierze niż jej szczyt. Wyjątkiem była Helen Thomas, która relacje z Białego Domu nadawała od czasów prezydenta Eisenhowera. Należała do najwęższego grona dziennikarzy, którzy podróżują z prezydentem.
[b]Co daje przynależność do stowarzyszenia?[/b]