– Przemieszczamy okręty i samoloty bliżej Libii na wypadek, gdyby były potrzebne – ogłosił rzecznik Pentagonu, pułkownik David Lapan. Dodał, że chodzi o ewentualną „misję humanitarną lub innego rodzaju". Szefowa dyplomacji USA Hillary Clinton zastrzegła, że „obecnie nie odbywa się żadna operacja wojskowa z udziałem amerykańskich okrętów".
Według ekspertów Amerykanie najprawdopodobniej chcą tylko przestraszyć Muammara Kaddafiego. – USA niechętnie angażują się w bardzo zawikłane sytuacje, takie jak w Libii – powiedział Richard Downie z Centrum Studiów Strategicznych w Waszyngtonie. Zachodni dyplomaci nie wykluczają jednak interwencji w razie poważnego pogorszenia sytuacji. Na przykład użycia przez siły dyktatora broni chemicznej. Amerykanie mają w pobliżu dużą bazę wojskową. W Neapolu stacjonuje VI Flota US Navy.
Udział w ewentualnej akcji w Liibii mogłyby też wziąć okręty z V Floty z Bahrajnu oraz samoloty z baz powietrznych we Włoszech, Turcji i Hiszpanii oraz z lotniskowców „Enterprise" i „Carl Vinson" znajdujących się na morzach Czerwonym i Arabskim. Ten pierwszy okręt prawdopodobnie już płynie w stronę wybrzeża Libii. Amerykanów mogłyby wesprzeć brytyjskie samoloty z bazy na Cyprze. – Możemy ich użyć, jeśli zajdzie taka potrzeba – powiedział brytyjski minister obrony Liam Fox. Premier Wielkiej Brytanii David Cameron podał, że jego kraj rozważa wraz z sojusznikami ustanowienie stref zakazu lotów dla libijskiego lotnictwa. Samoloty NATO miałyby zestrzeliwać maszyny libijskie dokonujące nalotów na miasta opanowane przez rebeliantów.
Przemawiając wczoraj w Zgromadzeniu Narodowym, minister spraw zagranicznych Francji Alain Juppe powiedział, że „obecnie nie jest planowana interwencja militarna w Libii". – Różne opcje są rozważane, zwłaszcza strefa zakazu lotów. Lecz, powiedzmy sobie jasno, do żadnej interwencji nie dojdzie bez wyraźnego mandatu Rady Bezpieczeństwa ONZ – podkreślił szef francuskiej dyplomacji.
Do interwencji wzywają Zachód niektórzy liderzy powstania we wschodniej części Libii. – Sami nie damy rady się obronić przed atakami czołgów i samolotów, nie mówiąc już o zorganizowaniu marszu na Trypolis w celu obalenia Kaddafiego – powiedział Mustafa Geriani z Bengazi. Według niego kilka nalotów NATO wystarczyłoby do złamania morale i rozsypki armii dyktatora. Były brytyjski premier John Major powiedział zaś, że Zachód powinien zdecydować się na zbrojną interwencję, jeśli siły Kaddafiego użyją w walkach z opozycją gazu musztardowego. Reżim Kaddafiego ukrył na pustyni prawdopodobnie około 14 ton chemikaliów do produkcji broni chemicznej.