Śmierć poniosło jednak kilku strażników i imam. Oprócz prezydenta rannych zostało podobno kilku czołowych polityków: wicepremier Raszad al Alimi oraz szef parlamentu Jahja Ali ar Rar, a także prawdopodobnie premier Ali Mudżur.
Jednak przywódca plemienny szejk Sadik al Ahmar, oskarżany o zaatakowanie pałacu, twierdzi, że siedziba szefa państwa wcale nie została ostrzelana, a prezydent próbuje tylko w ten sposób uzasadnić narastające ataki na opozycję. Według naocznych świadków pałac został trafiony dwoma pociskami, a odłamek lekko zranił Saleha w głowę.
– Prezydent czuje się dobrze – zapewniał Abdul al Dżanadi, wiceminister informacji. Według telewizji al Arabija zabitych zostało czterech prezydenckich strażników. Z kolei opozycyjna jemeńska telewizja Suhail podała, że Saleh zginął od pocisku, który trafił w pałacowy meczet.
Przez cały piątek w jemeńskiej stolicy Sanie trwały zacięte walki. Przed atakiem na pałac przeciwnicy prezydenta przemaszerowali z 50 trumnami, w których znajdowały się ciała osób zabitych przez siły Saleha. Według niepełnych danych w ciągu ostatnich dziesięciu dni zginęło co najmniej 155 osób. Od stycznia – ponad 370. Jak podkreślają komentatorzy, starcia między siłami wiernymi prezydentowi i jego przeciwnikami przekształciły się w wojnę domową. A głównym przywódcą wrogów prezydenta jest właśnie szejk Sadik al Ahmar.
W piątek siły rządowe zaatakowały dom szejka Hamida al Ahmara, brata Sadika i lidera jednego z głównych ugrupowań opozycyjnych. Budynek i sąsiednie domy ostrzelane zostały przy użyciu rakiet i artylerii.