Rz: Sprawa Maora Meliksona rozgrzała piłkarską Polskę, ale jakoś nikt nie mówi, że najbardziej na całej sytuacji może ucierpieć Wisła Kraków.
Robert Maaskant:
Tak, nie zaprzeczam. Maor myślał ostatnio o wszystkim, ale nie o klubie. Rozmawiałem z nim każdego dnia, bardzo przeżył całe zamieszanie. Melikson najlepiej wypada nie przed mikrofonem, ale na boisku. Kiedy podjął decyzję o grze dla reprezentacji Polski, poprosił mnie, żebym spotkał się z mediami, a on chciał wziąć udział w treningu.
Kto ponosi winę za tak dużo niezdrowych emocji – Melikson czy może Grzegorz Lato, który się pospieszył i zdradził decyzję piłkarza?
Wina leży po obu stronach. Maor musiał podjąć jakąś decyzję i odkładanie jej w czasie - również teraz - nie ma sensu. Ale nie przypuszczał, jak wiele zamieszania wywoła. Prezes Lato chyba także nie przysłużył się sprawie.