– Po wielu latach doszedłem do prostego wniosku, że post polega na niejedzeniu. Nasze babcie czyściły przed Wielkim Postem popiołem naczynia, usuwając z nich mięso, nabiał i tłuszcz, a przed przyjęciem komunii świętej nie jedzono od północy. Kto dziś o tym pamięta?? – pyta ks. Drozdowicz. – Obecnie mówimy, że tych 40 dni Wielkiego Postu dotyczy naszego serca.
A człowiek jest zwierzęcy i posty są zwierzęce, bo w naturalny sposób wprowadzają równowagę w naszym życiu, we wszystkich jego wymiarach.
Dlatego w swojej parafii bł. Edwarda Detkensa przy ul. Dewajtis założył Bielański Klub Kapuściany (BKK) i namawia wiernych, by też wstąpili do tego klubu. Sam ma legitymację numer 1.
Aby zostać członkiem klubu, trzeba spełnić jeden warunek: przez okres Wielkiego Postu można jeść tylko warzywa.
– Chodzi o to, żeby strawić wszystko, co się wcześniej zjadło, np. mazurki z poprzedniej Wielkanocy czy babki świąteczne, które rozkładają się w brzuchu w kształcie gruszki, oponki albo Półwyspu Helskiego – wylicza ksiądz Wojciech.