Były prokurator generalny Dariusz Barski jest zaskoczony postępowaniem Wojskowej Prokuratury Okręgowej. Realizując wniosek o pomoc prawną Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej, zażądała ona od IPN dokumentów na temat członków rodzin pilotów tupolewa, który uległ katastrofie pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku.
Rosyjski wniosek dotyczył ustalenia kręgu osób, którym można przyznać status poszkodowanych w śledztwie prowadzonym przez Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej.
– Nie rozumiem, czym się kierowała prokuratura, sięgając po informacje z IPN. Dane najbliższych rodzin obu pilotów są przecież w aktach sprawy, bo są one pokrzywdzonymi w polskim śledztwie. Sięgnięcie po akta IPN w tej sprawie budzi co najmniej zdziwienie – mówi Barski.
Nie jest jasne, czy pomysł lustracji rodzin pilotów wyszedł od Rosjan, czy też była to inicjatywa Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która prowadzi śledztwo smoleńskie. Faktem jest, że WPO, zwracając się do IPN o dokumenty dotyczące członków rodzin mjr. Arkadiusza Protasiuka i ppłk. Roberta Grzywny powołali się na rosyjski wniosek o pomoc prawną.
Wiadomo, że do IPN zwrócono się o dane dotyczące jedynie dwóch pilotów tupolewa. IPN nie miał wyjścia. Zgodnie z obowiązującym prawem jest zobowiązany wydawać takie dokumenty na żądanie prokuratur.