Spółka PKP odmówiła ujawnienia zarobków członków zarządu. Poinformowała tylko wczoraj, że nowy trzyosobowy zarząd (poprzedniemu, pięcioosobowemu skończyła się kadencja) będzie zarabiał miesięcznie w sumie 139 tys. zł brutto. Według informacji „Rz" nowy prezes PKP Jakub Karnowski, ekonomista i były prezes PKO TFI, ma zarabiać ponad 60 tys. zł brutto, zastępcy: dotychczasowa prezes PKP Maria Wasiak i Piotr Ciżkowicz – po ok. 40 tys. zł. Wszyscy mają kontrakty menedżerskie. Ja podkreśla Łukasz Kurpiewski, rzecznik PKP: – Oceny kandydatów do zarządu dokonała międzynarodowa firma Egon Zehnder zajmująca się rekrutacją personelu zarządzającego.
– To niedobry standard utajniania wynagrodzeń. To państwowa spółka i publiczne pieniądze – mówi Adrian Furgalski, ekspert ds. transportu. – Nie rozumiem tych tajemnic, choć pochwalam kontrakty menedżerskie. To trend, który powinien obowiązywać w spółkach Skarbu Państwa.
Jednak pensje osób zarządu ujawnia np. PKN Orlen, w którym Skarb Państwa ma ponad 27 proc. akcji (prezes PKN Orlen Dariusz Krawiec zarobił z premiami w zeszłym roku blisko 3 mln zł). Ogólne wynagrodzenie kierownictwa (zarządu i rady nadzorczej) podaje też Polska Grupa Energetyczna, gdzie państwo ma 61 proc. akcji (ponad 3 mln zł).
W dodatku państwową spółkę obowiązuje ustawa kominowa pozwalająca na wynagrodzenie zarządu do sześciu średnich krajowych pensji. Jednak według opinii firmy doradczej, która pracowała na zlecenie rady nadzorczej PKP, ustawa kominowa dopuszcza wynagrodzenie kontraktowe dla menedżerów (te z definicji są objęte tajemnicą kontraktu).
– Część rady, która reprezentuje związki zawodowe, się z tym nie zgadza. Złożyliśmy sprzeciw. To niemoralne i szkodliwe, by w spółce zadłużonej i tak niedofinansowanej zarząd zarabiał tak dużo – mówi „Rz" członek rady nadzorczej Leszek Miętek ze Związku Maszynistów Kolejowych.