Kadra ogłoszona, kolejny krok zrobiony. Co pan teraz czuje?
Franciszek Smuda: Czuję, że pierwszy gwizdek tego turnieju jest coraz bliżej, zaczynam to wszystko coraz mocniej przeżywać. Wiele myśli chodzi mi po głowie, ale przede wszystkim modlę się, żeby nie było żadnych kontuzji. Nie mamy w odwodzie innych zawodników na miarę reprezentacji.
Trzech – czterech moich piłkarzy po tym turnieju może zostać gwiazdami
Nad którymi piłkarzami najdłużej się pan zastanawiał?
Nad obrońcami i napastnikami. Przez dwa i pół roku sprawdziłem mnóstwo zawodników, poznałem ich, wielu z nich trenowałem w klubach, wiem, na co ich stać, ale miałem trochę kłopotów. Teraz pojawią się kolejne – wiadomo, że nie wszystkich zawodników będę miał od początku zgrupowania regeneracyjnego w Turcji. Nie można ich będzie optymalnie przygotować. Staraliśmy się skontaktować z trenerami klubowymi wszystkich powołanych piłkarzy, żeby pozwolili im pracować według naszego planu. Po to, żeby w Austrii zająć się taktyką, a nie przygotowaniem fizycznym.