Jego błogosławieństwo i przekleństwo nazywa się: Guus Hiddink. Taki sam obieżyświat jak on, trener, który też się wyłamuje z holenderskiego stereotypu piłkarskiego maga, bo nie był wcześniej wielkim piłkarzem i też na przekór Johanowi Cruyffowi uważa, że wolno wygrywać brzydko. Obaj nawet korzystają z pomocy tych samych specjalistów, zwłaszcza Rajmonda Verheijena, cudotwórcy od przygotowania fizycznego.
To Hiddink swoimi osiągnięciami przecierał Dickowi Advocaatowi szlaki w Korei Południowej i Rosji, w dwóch federacjach z wielkimi ambicjami i jeszcze większymi pieniędzmi do wydania. Ale też zostawił tam po sobie tak długi cień, że Advocaat czego by nie osiągnął, był uważany tylko za gorszą wersję Hiddinka.
W reprezentacji Holandii, którą obaj prowadzili, też porównanie wypadło na niekorzyść Advocaata. I podobnie pewnie będzie w PSV Eindhoven, gdzie obecny trener Rosjan zacznie pracę po mistrzostwach, i gdzie Hiddink pisał historię w latach 80., zdobywając z PSV Puchar Europy. Advocaat też już tam pracował, zdobył puchar w 1996 i mistrzostwo w 1997 roku – ale żadnej legendy nie stworzył.
Hiddink jest jak klasowy błazen, który sukcesy osiąga od niechcenia i wybacza mu się wszystko, a Advocaat jak kujon, którego się podziwia, ale trudno go lubić. Jeden to rubaszny sybaryta, rozbijający się po belgijsko-holenderskim pograniczu motorem, wyznający zasadę, że nie wolno się przemęczać, przyłapany na oszustwach podatkowych. A drugi to urzędnik futbolu, zawsze zapięty pod szyję, unikający niewygodnych pytań, zamiast – jak Hiddink – rozbrajać je kpiną. Hiddinkowi wybaczono konflikt z czarnoskórymi piłkarzami reprezentacji podczas Euro 1996. A Advocaat ciągle jest pamiętany jako trener, który skończył reprezentacyjną karierę Ruudowi Gullitowi, bo nie potrafili się porozumieć, gdy młody trener, wychowanek Rinusa Michelsa, przejął kadrę na początku lat 90.
W Holandii większość trudnych pytań do Advocaata dotyczy jednak nie tamtych czasów, a Euro 2004, gdy prowadzona przez niego reprezentacja miała zdaniem kibiców i dziennikarzy szansę na zdobycie mistrzostwa, ale rozhartował ją trener, robiąc złe zmiany w meczu z Czechami.