Pojętni uczniowie polskich trenerów

Najpierw długo byliśmy dla Greków jak starsi bracia, potem przez chwilę szliśmy równym tempem, a teraz to oni są górą

Publikacja: 21.06.2012 21:09

Kazimierz Górski i Krzysztof Warzycha

Kazimierz Górski i Krzysztof Warzycha

Foto: Edytor.net/Fotorzepa, Irek Dorozanski Irek Dorozanski

Polscy kibice czują się rozczarowani, bo zamiast nas w ćwierćfinale zagra drużyna, wobec której Polacy nigdy nie mieli kompleksów. Bo i jak się ich nabawić, skoro z 16 meczów z Grecją wygraliśmy aż dziesięć, a ostatnie zwycięstwo odnieśliśmy nie tak dawno, w 2009 roku, w Bydgoszczy.

Podziwu Polacy nie czuli, nawet gdy Grecy zdobyli w 2004 roku mistrzostwo Europy. Lepiej było wypominać defensywny styl gry i przypominać, że to Polacy uczyli ich gry w piłkę. Jedno i drugie po części było prawdą, bo sukcesy greckiej piłki zaczęły się niedługo po tym, gdy przyjechali tam polscy trenerzy. Grecy o tym do dziś pamiętają.

Trzeba przyznać, że wybierali mądrze. Pierwszym, który odniósł sukcesy, był Kazimierz Górski.

Do Panathinaikosu Ateny poszedł prosto z reprezentacji Polski i w pierwszym roku pracy zdobył mistrzostwo i Puchar Grecji. Trener Górski stał się tak popularny, że każdy właściciel restauracji, który kibicował Panathinaikosowi, chciał stawiać mu obiad.

Potem Kazimierz Górski podobne sukcesy odniósł z Olympiakosem Pireus, więc liczba chętnych do karmienia go wzrosła podwójnie, ale wtedy trener wiedział już, jak się po grecku odmawia.

Na początku lat 80. pod Akropolem pracował też Jacek Gmoch. Tak się złożyło, że po raz kolejny Grecy zatrudnili byłego selekcjonera reprezentacji Polski i znów trafili dobrze. Gmoch odniósł sukcesy porównywalne do Górskiego. Do krajowych zwycięstw z Panathinaikosem dołożył półfinał Pucharu Mistrzów. Nic dziwnego, że został w Grecji na stałe, a chętnych do zatrudnienia go nie brakowało: prowadził jeszcze m.in. Olympiakos Pireus i AEK Ateny.

Grecka piłka ciągle nie miała jednak dobrej prasy w Polsce. Krzysztof Warzycha wspominał, że znajomi pukali się w czoło, gdy odchodził w 1989 roku z Ruchu Chorzów do Panathinaikosu. Polacy jeszcze nie wiedzieli, że do wielkiego turnieju zakwalifikują się za 13 lat, a greckie kluby niedługo zaczną się liczyć w Europie - mniej więcej wtedy, kiedy przestaną polskie.

W sezonie 1995/1996 Legia przegrała z Panathinaikosem w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, a dwa gole strzelił Warzycha będący już gwiazdą w Atenach. Obok niego filarem drużyny był bramkarz Józef Wandzik, od którego uczyli się grający na Euro 2012 Kostas Chalkias i wcześniejszy bramkarz kadry Antonios Nikopolidis.

Rok później Widzew Łódź, jako ostatni polski klub, zagrał w LM. W 2005 roku blisko awansu była Wisła Kraków. Pierwszy mecz wygrała 3:1, ale rewanż w Atenach przegrała 1:4. Jednego z goli dla Panathinaikosu zdobył Emmanuel Olisadebe.

Polscy kibice czują się rozczarowani, bo zamiast nas w ćwierćfinale zagra drużyna, wobec której Polacy nigdy nie mieli kompleksów. Bo i jak się ich nabawić, skoro z 16 meczów z Grecją wygraliśmy aż dziesięć, a ostatnie zwycięstwo odnieśliśmy nie tak dawno, w 2009 roku, w Bydgoszczy.

Podziwu Polacy nie czuli, nawet gdy Grecy zdobyli w 2004 roku mistrzostwo Europy. Lepiej było wypominać defensywny styl gry i przypominać, że to Polacy uczyli ich gry w piłkę. Jedno i drugie po części było prawdą, bo sukcesy greckiej piłki zaczęły się niedługo po tym, gdy przyjechali tam polscy trenerzy. Grecy o tym do dziś pamiętają.

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!