Interaktywna mapa wyprawy
A teraz jesteśmy szczęśliwi (no może prawie wszyscy). Bo jechaliśmy jednym z piękniejszych górskich przełomów, jakie zdarzyło mi się widzieć. Tam gdzie są lub budują się zapory i elektrownie jest nawet chwilami asfalt lub solidny szuter, ale potem 150 kilometrów już tylko wąziutkiej dróżki, która zwisa nad górką rzeką lub skalna przepaścią. Chwilami szlak był wręcz wydłubany poziomo w skalnym zboczu. Ubytki wyrwane przez mlecznego koloru nurt naprawiane są ręcznie. Spotkanie z jakimkolwiek pojazdem z przeciwka traumatyczne, mijanie dramatyczne. Wyprzedzanie oczywiście niemożliwe. Ponieważ jechaliśmy z biegiem rzeki, silniki się nie napracowały. Ponieważ droga służy do lokalnego ruchu na motocyklach lub osiołkach i wybojów nikt nie naprawia, napracowały się zawieszenia naszych aut. Najbardziej jednak napracowała się wyobraźnia tych, którym lęk przestrzeni nie jest obcy. Było stromo. Palcem nie wskażę, ale kilku kierowców miało kłopoty z pasażerkami. W sumie przeżycie wspaniałe i niepowtarzalne.
Drugim wątkiem dnia było obserwowanie zmian cywilizacyjnych jakie dotykają Górali w Xinjiang. Dotyczy to nie tylko Ujgurów. W górskich kotlinach żyją też Tadżycy, Kirgizi i inne grupy etniczne. Turysta chciałby się oczywiście skupiać na folklorze i tradycji. Chciałby oglądać utrwalone „średniowiecze”. Ale świat biegnie do przodu, a Chiny pędzą. Z przyczyn społecznych i oczywiście politycznych prowadzą swój „program wyrównywania szans”, a przy okazji cały czas konsekwentnie osiedlają w Ujgurii „swoich”. Czym to skutkuje w miastach, pisałem na przykładzie Kaszgaru. W górskich wioskach kontrasty są jeszcze większe. Znika tradycyjne budownictwo gliniane. Opuszczane są mini domki i zabudowania gospodarcze klecone z rzecznych kamieni, suszonych na słońcu cegieł, pokrywane glinianą polepą. Powstają jak grzyby po deszczu bungalowy i baraczki, dociera technologia energii słonecznej. Zamiast pisać, wolę opowiadać to zdjęciami.
Żal na utraconym „rajem”, to jedno. Polityczna i kulturowa dominacja Chińczyków Han to drugie. Dostępność cywilizacyjnych dóbr – elektryczności, edukacji, służby zdrowia, nowoczesnej komunikacji – to z kolei prawo, które dla wielu jest też docenianym dobrodziejstwem.
Pełni wrażeń rozkładamy się tym razem nie nad rzeką, ale nad sporym kanałem, który zaopatruje w wodę wioski na płaskowyżu.
Szczegóły na www.rp.pl/Tybet2013 oraz na stronie www.discover4x4.com.