Twarda obrona Warszawy

PO chce zablokować stołeczne referendum. Szuka kruczków prawnych oraz prosi o pomoc głowę państwa.

Publikacja: 09.08.2013 05:23

Bronisław Komorowski zapowiedział, że nie weźmie udziału w referendum, które zdecyduje o losie Hanny

Bronisław Komorowski zapowiedział, że nie weźmie udziału w referendum, które zdecyduje o losie Hanny Gronkiewicz-Waltz

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Trwa weryfikacja podpisów pod wnioskiem o referendum nad odwołaniem prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz, która jest jednocześnie wiceszefową Platformy.

Pod koniec lipca do komisarza wyborczego złożono ponad 232 tys. podpisów pod wnioskiem. Jeśli co najmniej 133,5 tysiąca z nich została złożona poprawnie, referendum się odbędzie. Jeśli zweryfikowanych podpisów będzie mniej – Gronkiewicz będzie rządzić stolicą do końca kadencji.

Powody do niepokoju

Formalnie referendum jest inicjatywą samorządową. Jego twarzą jest burmistrz stołecznej dzielnicy Ursynów Piotr Guział.

W rzeczywistości przeciwko pani prezydent – i Platformie – zjednoczyła się niemal cała opozycja: od PiS po Ruch Palikota.

Platforma boi się stołecznego głosowania. Upadek takiego bastionu PO, jak stolica, mógłby wywołać efekt domina. W kilku innych miastach rządzonych przez samorządowców związanych z PO już przygotowywane są podobne referenda. Przegrana w Warszawie mogłaby także wpłynąć na wynik najbliższych wyborów – do Parlamentu Europejskiego, a także na przyszłoroczne wybory samorządowe.

Powodów do niepokoju jest sporo, tym bardziej że partii rządzącej nie udało się zatrzymać spadków w sondażach. W najnowszym badaniu Homo Homini dla Wirtualnej Polski partia Jarosława Kaczyńskiego zdystansowała Platformę aż o 11 punktów procentowych. Na PiS chciałoby obecnie oddać głos 35 proc. respondentów, na PO – 24 proc.

Dlatego też PO postanowiła zrobić wszystko, aby zakwestionować część podpisów pod wnioskiem referendalnym, tak aby nie doszło do głosowania.

PO zablokuje referendum w Warszawie?

Legalność podpisów

Do ataku przystąpił poseł PO Andrzej Halicki. Zwrócił się on do Państwowej Komisji Wyborczej z pismem, w którym kwestionuje sposób zbierania podpisów. Dowodzi, że część podpisów powinna zostać unieważniona, bo rozmaite ugrupowania zbierały je na własnych formularzach.

Halicki twierdzi też, że podpisy pod wnioskiem o referendum były zbierane m.in. przy okazji wydarzeń kulturalnych lub sportowych. „Należy podać w wątpliwość możliwość swobodnego i świadomego podjęcia decyzji przez mieszkańców podpisujących wniosek w takich okolicznościach" – napisał do PKW.

Broniąc Gronkiewicz, Halicki broni też swojej skóry. Jest szefem mazowieckiej Platformy i w razie referendalnej porażki trudno mu będzie utrzymać partyjne stanowisko.

To już drugie jego wystąpienie do PKW. W piśmie wysłanym w lipcu dowodził, że PiS, zbierając podpisy, mogło złamać prawo. Lider PiS Mariusz Kamiński dostarczył Guziałowi ok. 50 tys. podpisów. – To nie PiS organizuje referendum – przekonuje w rozmowie z „Rz" Guział. – To inicjatywa osób prywatnych, także takich, które są członkami PiS. Bycie w partii nie ogranicza wolności obywatelskich.

Zbierali za pieniądze

Zastrzeżenia polityków PO budzi też to, że tajemniczy sponsorzy płacili za zbieranie podpisów. Tyle że Guział ma glejt z Państwowej Komisji Wyborczej potwierdzający, że płacenie zbierającym podpisy jest zgodne z prawem.

A co, jeśli jednak komisarz wyborczy potwierdzi co najmniej 133,5 tysiąca podpisów?

Platforma ma na tę ewentualność inny plan: będzie zniechęcać wyborców do udziału w głosowaniu.

Obniżyć frekwencję

Referendum jest ważne, gdy udział w nim bierze co najmniej 3/5 liczby osób, które głosowały w wygranych przez prezydenta wyborach.

Oznacza to, że w referendum stołecznym musi zagłosować co najmniej 389 430 osób.

Uzyskanie takiej frekwencji wcale nie będzie łatwe. I na to liczy PO. Premier oświadczył w połowie lipca: – Liczę na to, że warszawiacy wyrażą wotum zaufania dla prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, odmawiając udziału w referendum.

Wzbudziło to kontrowersje, bo od momentu swego powstania Platforma stawiała na mobilizowanie obywateli do głosowania, jako fundamentu demokracji.

Teraz jednak do premiera dołączył prezydent. W wywiadzie dla TVP Bronisław Komorowski zapowiedział, że przygotuje projekt ustawy utrudniającej odwoływanie w referendach prezydentów, burmistrzów i wójtów. Komorowski chce wprowadzić zasadę, że do odwołania wymagana będzie przynajmniej taka sama frekwencja, jak w czasie ich wyboru. Zasugerował też, że na referendum w Warszawie się nie wybiera.

Głosowanie jest dobre

Od jego wypowiedzi zdystansowała się rzecznik praw obywatelskich Irena Lipowicz. – W moim przekonaniu korzystanie z praw i wolności obywatelskich jest czymś dobrym – oświadczyła w radiowej Trójce.

Wypowiedzi premiera i prezydenta dowodzą, że wzywanie warszawiaków do pozostania w domach będzie główną linią obrony Platformy, jeśli dojdzie do referendum.

Prezydent bardziej widoczna

Groźba odwołania w referendum zmobilizowała prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz do działań, do jakich warszawiacy w ostatnich latach nie byli przyzwyczajeni. Inaczej niż do tej pory jej konta na Twitterze i Facebooku są aktualizowane kilka razy dziennie. Prezydent osobiście dogląda miejskich inwestycji, zapraszając na te wizyty media, i spotyka się z mieszkańcami. Te spotkania mają służyć informowaniu warszawiaków o nowym systemie śmieciowym. Stolica jako jedno z nielicznych miast nie zdołała go wprowadzić w terminie, więc przyjęła rozwiązania przejściowe. Żeby wynagrodzić mieszkańcom śmieciowy chaos, prezydent ogłosiła czasową obniżkę stawek za odbiór odpadów i zdymisjonowała odpowiedzialnego za tę sprawę wiceprezydenta Jarosława Kochaniaka. Wkrótce potem pod różnymi pretekstami z ratusza pozbyto się kilku urzędników, w tym wieloletniego dyrektora ZTM Leszka Ruty, dyrektora biura gospodarki odpadami Piotra Karczewskiego i naczelnika wydziału estetyki miasta Tomasza Gamdzyka. Ich miejsce zajmują młodzi urzędnicy, którzy nie tylko są bardziej otwarci na pomysły mieszkańców, ale też lepiej potrafią się z różnymi środowiskami komunikować.

—blik

Trwa weryfikacja podpisów pod wnioskiem o referendum nad odwołaniem prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz, która jest jednocześnie wiceszefową Platformy.

Pod koniec lipca do komisarza wyborczego złożono ponad 232 tys. podpisów pod wnioskiem. Jeśli co najmniej 133,5 tysiąca z nich została złożona poprawnie, referendum się odbędzie. Jeśli zweryfikowanych podpisów będzie mniej – Gronkiewicz będzie rządzić stolicą do końca kadencji.

Pozostało 92% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!