Temat śniętych ryb w Wiśle oraz katastrofy ekologicznej, do której miała doprowadzić awaria oczyszczalni "Czajka", jest szeroko komentowany w mediach.
Do sprawy odniosła się niedawno między innymi Beata Mazurek, która udostępniła w sieci wideo, na którym widać było martwe ryby. "Pani rzecznik Gałecka, proszę obejrzeć razem z Trzaskowskim, bo na TVN-ie tego nie zobaczycie. Tak wygląda efekt zrzutu ścieków do Wisły" – napisała na Twitterze Mazurek. Później okazało się jednak, że martwe ryby znaleziono nie w Wiśle, a na brzegu jeziora w województwie lubelskim.
Później sprawę komentowano także w TVP Info, gdzie informowano, że „setki śniętych ryb pojawiło się w Wiśle na wysokości dawnej piaskowni w Łomiankach”. „To zaledwie 20 km na północ od Warszawy” - podkreślano.
Rzeczniczka stołecznego ratusza Karolina Gałecka przyznała, że martwe ryby faktycznie były w tamtej okolicy. Poinformowała, że znaleziono je na wysokości Łomianek, niedaleko punktu Wyspy Dzików. - Były zlokalizowane w jednym miejscu. Wykonaliśmy tam pomiary wody, które wskazują, że była tam odpowiednia ilość tlenu. Jakość wody nie odbiegała od norm sanitarnych. Dlatego nie jesteśmy w stanie wskazać, co było bezpośrednią przyczyną śniętych ryb w tym jednym miejscu i to powinno być wyjaśnione – mówiła.
Dziś Gałecka opublikowała na Twitterze wpis, w którym podkreśliła, że to nie zrzut ozonowanych ścieków spowodował śmierć ryb w Wiśle. „Na wysokości Łomianek znaleziono małą ilość martwych ryb - nie setki czy tysiące, co powielano w #fakenews. Zbadaliśmy ryby i wodę w tym miejscu: to nie zatrucie czy brak tlenu wywołało śnięcie. #RzetelnieoCzajce" - czytamy.