Poruszamy się pomiędzy pomysłami na całkowitą prywatyzację, czyli likwidację mediów publicznych, aż po finansowanie jej w tak wysokim stopniu, by było możliwe jej funkcjonowanie bez udziału w rynku reklamowym. Sam jestem przekonany, że duże europejskie państwo, o określonych doświadczeniach historycznych, a także ambicjach gospodarczych, nie może dopuścić do sytuacji, by na naszym rynku funkcjonowały w finale jedynie „obce podmioty gospodarcze" w dziedzinie szeroko rozumianych rynków medialnych.
Z tego też powodu uważam, że media publiczne powinny korzystać ze wsparcia publicznego, ale nie bez warunków. Tymi najważniejszymi są oczywiście jakość, wysokie wartości i standardy, a w konsekwencji coś, co w sposób nie do końca sprecyzowany nazywamy „misją publiczną". Brak zgody politycznej na określony model jest dziś główną przeszkodą w doprowadzeniu do pozytywnego finału. Mam nadzieję, że w roku 2014 uda się ten impas pokonać.
Prywatyzacja chociaż jednego kanału TVP wchodzi w rachubę?
Nie. Bo nie o to chodzi. Podział rynku jest prawie optymalny. Nie negują tego także nadawcy prywatni. Ważne jest jedynie, by publiczna telewizja czy też radio nie konkurowały ?o widza czy słuchacza ?z mediami korzystającymi ?z tych samych ofert reklamowych, ale bez instytucjonalnej presji jakościowej. Słupki oglądalności są ważne, ale dla mediów publicznych ważniejsza jest treść.
Ale z czegoś musi być finansowana.
Zgoda. Abonament dziś dla TVP to mniejszościowe źródło finansowania. Dla radia decydujące. Faktem też jest, że dziś TVP ma nałożone liczne ograniczenia dotyczące emisji reklam (brak możliwości ich emitowania w czasie filmów, programów dla dzieci, wiadomości, transmisji sportowych), o czym zbyt często zapominamy.