Wałęsa: w Brukseli bym się tylko szarpał

Smoleńsk jeszcze się nie wypalił. PiS i jego medialne przybudówki umiejętnie mieszają ludziom w głowach. Katastrofa będzie w kampanii wyborczej odgrywała dużą rolę - mówi były prezydent.

Publikacja: 22.01.2014 04:00

Lech Wałęsa

Lech Wałęsa

Foto: Fotorzepa, Danuta Matloch DM Danuta Matloch

Zaczyna się przedwyborcza gorączka europejska. Nie chciał pan kandydować do w wyborach europejskich, jak inni byli prezydenci i premierzy krajów Unii Europejskiej?

Nie, ja mam swoją wizję. W Parlamencie Europejskim nie mógłbym realizować swojej koncepcji politycznej. Musiałby mieć swoją partię, struktury, większe zaplecze.

W wyborach do PE startują Jerzy Buzek, Józef Oleksy, Adam Gierek, czy Kazimierz Kutz...

Pszczoły lecą do miodu. Perspektywa jest kusząca. Ale mówiąc poważnie, do Brukseli powinniśmy wysłać ludzi doświadczonych, mądrych i potrafiących dyskutować. Musimy przejść z myślenia państwo-jeden kraj na myślenie państwo - Europa. Oczywiście nie we wszystkich tematach. Trzeba jednak uzdrawiać struktury unijne. Należy stopniowo zmniejszać biurokrację i budować wzajemne zaufanie w Unii. Dzisiaj w UE już właściwie nikt nikomu nie wierzy. Unia potrzebuje mądrych ludzi, którzy nie będą myśleli tylko kategoriami jednego państwa, ale będą budować struktury pod nową rzeczywistość.  Żyjemy w nowej epoce globalizacji i informatyzacji, dlatego myślenia musi wykraczać poza interesy pojedynczych państw. Na początku było słowo i trzeba do PE posyłać ludzi, którzy potrafią słowem dyskutować, walczyć, wykłócać się, strajkować, sprzeczać się, żeby później na nowym porządku budować nowy europejski ład. Inaczej Unia Europejska nie wyjdzie nigdy z kryzysu.

Pan nie nadaje się do wykłócania?

W pojedynkę tylko bym się szarpał  w Brukseli. Wciąż chciałbym coś zrobić dla Polski. Ale już nie mam tyle siły. Wyszarpałem się w swoim życiu maksymalnie.  W polityce nie jestem dla kariery.

A Jarosław Wałęsa jest w polityce dla kariery?

On nie pasuje do dzisiejszej klasy politycznej, która duża gada, jeździ, pokazuje się w mediach i mało robi. On ciężko pracuje i uczy się. Chyba nawet za ciężko jak na standardy krajowych polityków, którzy w większości dbają tylko o istnienie w mediach. Ma ciąg do roboty. Muszę przyznać, że jestem dumny z syna. I najważniejsze, że już na motor nie wsiada, inaczej sam włożyłbym mu kij w szprychy, żeby nie przyszła mu do głowy jazda.

W ostatnim sondażu Polacy ocenili pana najgorzej ze wszystkich prezydentów III RP. Najlepiej oceniony został Aleksander Kwaśniewski.

O taką demokrację w Polsce walczyłem, żeby ludzie mogli dowolnie oceniać innych i mówić, co myślą. Przykre, że Kwaśniewskiego stawiają wyżej, ale co poradzę. Jako prezydent zrealizowałem niewiele, ledwie połowę, tego, co miałem zrobić i było zaplanowane na kolejne lata. Na drugą kadencję Polacy zamiast mnie wybrali Kwaśniewskiego i mieli to, co wybrali. Ale nie obrażam się na rodaków. Może jednak historia jeszcze wyda swoje oceny, a mnie wystarcza zwycięstwo, którego osiągnęliśmy na drodze pokojowej. I to takie zwycięstwo, że nawet komuniści uwierzyli w demokrację i kapitalizm...

W najbliższych wyborach prezydenckich możliwe, że Jarosław Kaczyński będzie chciał rewanżu z Bronisławem Komorowskim.

Ma prawo. Jest demokracja. Jak Kaczyński czuje się silny, to niech stanie z Komorowskim na ubitej ziemi. Ale on się boi, bo wie, że Komorowski go zmiażdży. Z takim poparciem społecznym i zaufaniem nikt nie powstrzyma Komorowskiego przed druga kadencją. Kaczyński zbłaźniłby się w wyborach prezydenckich. Dlatego PiS wystawi kogoś innego.

Jest pan zadowolony z prezydentury Bronisława Komorowskiego?

I tak, i nie. Nie, w kategoriach mojej koncepcji prezydentury aktywniejszej, twórczej i mniej biernej. W koncepcji, którą Komorowski sobie obrał, radzi sobie dobrze. Robi wszystko, żeby być prezydentem przez kolejną kadencję.

Czy trzecia kadencja rządów PO-PSL jest w zasięgu Donalda Tuska?

Tak. Tusk sobie radzi, chociaż atakowany jest z każdej strony i za wszystko. Widzę w tym dużą sprawność i spryt. Ma coraz mniej wpadek. Nie ośmiesza Polski zagranicą.

A czy ośmieszyła rząd wicepremier i minister transportu Elżbieta Bieńkowska odpowiadając na pytanie o wielogodzinne opóźnienia pociągów z powodu oblodzenia trakcji: „sorry, mamy taki klimat"?

Wina Pana Boga, że mamy taki klimat. Wszystko w jego rękach. Co Bieńkowska miała powiedzieć? Prawdę powiedziała. Nie kłamała. Czy ona chce mrozić ludzi i mieć kłopoty? Może mogła powiedzieć delikatniej, omijać, ale mogła też powiedzieć w twarz. Widocznie jest podobnego charakteru jak ja. To twarda baba od roboty, a nie od okrągłych gładkich słówek. Bieńkowska ma moje uznanie. Nie powinna się wycofywać się swoich słów.

Ale Donald Tusk przeprosił tych, których słowa minister Bieńkowskiej uraziły.

Niepotrzebnie. No właśnie to są te różne postawy w polityce.

Kłopoty ma też Bartosz Arłukowicz. Ministra zdrowia chce odwołać opozycja.

Ministerstwo zdrowia to najtrudniejszy resort. Arłukowicz ma problemy, ale pracuje i mocno się stara. Problemem służby zdrowia nie jest Arłukowicz, ale system, który zmienia się długo i mozolnie. Zmiana ministra nic nie da. Powierzchowne działanie. Nie znam ministra zdrowia, któregokolwiek rządu, który byłby chwalony. Nowy minister będzie tylko tracił czas na wdrażanie się.

Rację ma prezes PiS który żądając odwołania Arłukowicza mówi: „Szpitale nie mogą być przedsiębiorstwami, pacjenci to nie są liczby", i wtórujący mu Leszek Miller twierdzący, że „państwo polskie wycofuje się z odpowiedzialności za stan zdrowia i życia swoich obywateli"?

Przecież to nie przez Arłukowicza umierają czy chorują ludzie. Czy on chce, żeby dzieci umierały? To są pojedyncze bolesne przypadki, które mogą się zdarzyć kiedy rządziłby każdy inny rząd. Będą się zdarzać takie tragiczne przypadki. Jesteśmy w trakcie reorganizacji i reformy służby zdrowia. Dymisja Arłukowicza nic nie zmieni. Trzeba zmieniać system, reformować, stawiać na kadry. Ministra zdrowia nie należy zmieniać. Choć pamiętam, że Arłukowicz też atakował swoich poprzedników, bo myślał, że od razu uda się dużo zrobić. Teraz jego atakują i jego następca też będzie miał ciężkie życie.

Dlaczego chce pan wycofania książki Sławomira Cenckiewicza ze sprzedaży?

Przecież ja tego darować nie mogę. Cenckiewicz lepi moją biografię z kłamstw,  pomówień i manipulacji. Nie mogę pozwolić na zmyślanie bzdur na mój temat.  Zawezwanie do wycofania książki i przeprosin poszło do sądu. Sprawa jest w toku i prowadzi ją Instytut Lecha Wałęsy, który ma prawo bronić dobrego imienia swojego patrona. Przyglądam się uważnie, w razie konieczności włączę się mocniej, aby każde słowo kłamstwa i oszczerstwa zostało wyjaśnione, a szkody moralne stokrotnie naprawione! Tu granice przyzwoitości zostały daleko przekroczone.

Krzysztof Wyszkowski wciąż mówi o panu TW „Bolek".

Gdzie jest sąd? Gdzie jest honorowanie wyroków? To kpina. Rozwiążmy sądy, jeśli nie honoruje się wyroków. Dwa lata po wyroku i wyrok nie jest realizowany. I nie wiem, czy Wyszkowski wyrok wykona. To po co osiem lat chodziliśmy na rozprawy? Po co nam takie sądy? Po co są wyroki sądowe? Po co płacimy na sądy, skoro wyroki są niehonorowane. Rozwiążmy polskie sądy, bo się ośmieszają. Niech ktoś w końcu poważnie pomyśli o skuteczności wymiaru sprawiedliwości.

Zaskoczyło pana, że „Wałęsa" nie otrzymał nominacji do Oscara?

Spodziewałem się tego, ale nie chciałem tego wcześniej mówić, żeby nikomu przykrości nie zrobić. On się na inne rynki nie nadaje. My tu w Polsce mamy swoje myślenie. Wajdzie należy się uznanie, dlatego go wspierałem. Ale dzisiaj mogę przyznać-  ten film jest nieczytelny poza Polską. W moim życiu jest wszystko - od romansów do kryminałów, z zamachami włącznie. Gdyby takie rzeczy poszły, to film byłby zdrowszy i czytelniejszy. Jak strzelę w kalendarz, to Amerykanie zrobią o mnie film.

Powstaje film o katastrofie smoleńskiej. Minister kultury uważa, że jest za wcześnie na film o Smoleńsku.

Zależy, jaki film. Póki co, nie powstanie prawdziwy film o Smoleńsku. Sugerowanie, że pod Smoleńskiem doszło do zamachu, to fałszowanie rzeczywistości. Niech powstanie poważny film o Smoleńsku, mówiący prawdę. W innym wypadku państwowe pieniądze nie powinny być wydawane na kłamstwo. Powinien powstać film ku przestrodze, żeby upamiętnić tych, którzy zapłacili życiem za niepoważnych ludzi, którzy od Katynia chcieli z przytupem rozpocząć prezydencką kampanię wyborczą.

Tego nie wiemy i proszę nie obrażać pamięci Śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Ktoś przecież to wymyślił albo tak doradził na użytek kampanii. Katastrofa to była bardzo wysoka cena za mieszanie do polityki świętych spraw. Nie wszystko pasuje pod wybory.  I to powinno zostać głośno powiedziane. Powinniśmy poznać treść ostatniej rozmowy Kaczyńskich.

Zostawmy to.

Przecież o kotkach nie mówili.

Bracia rozmawiali o zdrowiu mamy.

Kiedy generałowie i piloci nie chcieli zgodzić się na wykonanie polecenia, mieli poważniejsze rzeczy do rozmowy. Czy lądować, czy nie? Czy przymuszać do lądowania, czy nie. Takie sprawy musiały być poruszane w tej rozmowie, a nie zdrowie matki. Niech treść tej rozmowy w końcu zostanie opublikowana. Poznamy odpowiedzialność ludzi za katastrofę i dowiemy się, kto ponosi winę za tragedię. Ale oni wolą jeszcze długo grać Smoleńskiem. To przecież na katastrofie smoleńskiej budowane są z powodzeniem nowe imperia medialne, prześcigające się w ukłonach w stronę PiS.  Łatwiej spierać się o katastrofę niż o modernizację kraju, reformy, globalizację, wyzwania, które stawia nam świat.

Smoleńsk będzie odgrywała rolę w kampaniach wyborczych?

Smoleńsk jeszcze się nie wypalił, bo PiS i jego medialne przybudówki umiejętnie to rozgrywają, podsycają, mieszają ludziom w głowach. Katastrofa będzie w kampanii odgrywała dużą rolę. Niektórym wciąż łatwiej walczyć o władzę przeszłością, agentami, katastrofą, bo to prostsze i nie wymaga większego przygotowania. Mali ludzie wciąż żyją przeszłością, którą chcą zmieniać i fałszować. Smoleńsk jeszcze długo będzie się palił.

Abp Andrzej Dzięga, metropolita szczecińsko-kamieński, podczas niedzielnej mszy w Stargardzie Szczecińskim, gdzie odsłonięto tablicę pamiątkową z nazwiskami osób, które zginęły w katastrofie smoleńskiej mówił m.in., że –„tego typu katastrofy same się nie zdarzają. To albo zamach czynny, albo zamach bierny, niedopilnowanie, niedopatrzenie. Jest smutek... Nie ma do końca wyjaśnionych faktów".

W końcówce ma racje: - niedopilnowanie, niedopatrzenie. Jest smutek... Nie ma do końca wyjaśnionych faktów-. Początek można odrzucić. Gdybym wiedział, że ksiądz tak na kazaniu może mówić, to sam poszedłbym na księdza. Tylko po co podsycać fałszywe teorie....

Czy wspiera pan inicjatywę przyznania Nagrody Solidarności, której wysokość, to  milion euro?

Ja w tym aktywnie nie uczestniczę. Wielkiemu ruchowi „Solidarności" należy się uznanie. Zmieniliśmy świat. Zatrzymaliśmy komunizm. Ale te pomysły z nagrodami tak rodzą się z dnia na dzień. Wystrzelony nagle bez przygotowania pomysł. Mam nadzieję, że za tą nagrodą pójdzie jakaś koncepcja: wspieranie nowych programów i struktur w globalizacji, reorganizacji Europy, budowania mądrego ładu. Na takie pomysły powinna pójść ta wielka nagroda, bo Solidarność zmieniała świat i otworzyła nową epokę.

Czy powinna powstać komisja ds. WSI?

Tak, ale po to, żeby rozliczyć błędy, które nie mogą być popełniane w przyszłości, a nie po to, żeby rozliczać jednostki.

Twój Ruch chce, żeby Macierewicz poszedł siedzieć.

Palikot zawsze podchodzi do tematu ze złej strony. Nie chodzi o personalia, ale o to, żeby się dowiedzieć, ile nas kosztowała ta operacja, kto zyskał, kto stracił i czy procedury zostały naruszone. Nie może chodzić o zamykanie kogoś w więzieniu.  Nie interesuje mnie zamykanie Macierewicza w więzieniu.

Jak pan ocenia obecną sytuację polityczno- społeczną na Ukrainie?

Żal mi Ukraińców, ale mówiłem, że ta sprawa inaczej powinna być rozwiązana. Użycie siły na Majdanie jest kwestią czasu. Na Ukrainie będzie jeszcze gorzej. Europa musi w końcu dostrzec Ukrainę. Trzeba rozmawiać z Rosją, ale inaczej. Nie załatwi się wszystkiego wiecami. Powiedzmy to wprost, że Unia Europejska lekceważy sprawę Ukrainy. Program, który PE przedstawia dla Ukrainy jest niepoważny. Ludzie starej epoki w Unii nie nadążają. Gdyby Ukraina była w UE, to kraje wspólnotowe tylko by na tym zyskały. Podobnie Rosja miałaby duże zyski na wejściu Ukrainy do UE, bo korzystałaby z unijnego rynku i technologii wchodzących na Ukrainę. Użycie siły na Ukrainie, to tylko kwestia czasu, jeśli zabraknie poważnej dyskusji i mądrych argumentów ze strony Unii.

Brakuje panu wspólnego stanowiska i działania polskiej klasy politycznej ws. Ukrainy?

Za mali jesteśmy. Nawet Unia okazuje się za mała na wypracowanie wspólnego stanowiska w sprawie Ukrainy. Żal patrzeć...

Zaczyna się przedwyborcza gorączka europejska. Nie chciał pan kandydować do w wyborach europejskich, jak inni byli prezydenci i premierzy krajów Unii Europejskiej?

Nie, ja mam swoją wizję. W Parlamencie Europejskim nie mógłbym realizować swojej koncepcji politycznej. Musiałby mieć swoją partię, struktury, większe zaplecze.

Pozostało 98% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!