W oficjalnym kanale partii Gowina na YouTubie we wtorek pojawił się film. Lider Polski Razem stoi na tle grupy młodych działaczy i spokojnym głosem informuje, że „trwa zbiórka podpisów pod listami komitetów wyborczych do Parlamentu Europejskiego". „Bardzo proszę każdego z was o pomoc. O podpisanie się pod listą Polski Razem, ale też wzięcie udziału w akcji zbierania podpisów. Możecie je zbierać dosłownie wszędzie: w miejscu pracy, na ulicy, na uczelni, przy obiedzie rodzinnym czy przy piwie z przyjaciółmi" – mówi Gowin.
By zarejestrować listy do Parlamentu Europejskiego, trzeba zebrać co najmniej 10 tysięcy podpisów w siedmiu z 13 okręgów wyborczych. Czy partia Gowina ma z tym problem? Sam lider zaprzecza. – W czterech okręgach zbliżamy się do 10 tysięcy, w kolejnych czterech przekroczyliśmy połowę wymaganej liczby – mówi „Rz".
Dodaje, że na nagranie filmu zdecydował się, bo „zbieranie podpisów jest rodzajem prekampanii". ?– Chcemy po prostu zmobilizować naszych sympatyków do działania – tłumaczy.
Dodaje, że będzie też namawiał Polaków do wsparcia swoim podpisem również innych niewielkich partii o liberalnym programie gospodarczym.
Polityczna konkurencja uznaje jednak pojawienie się internetowego spotu za dowód słabości Polski Razem. – Mają gigantyczny problem z podpisami – ocenia Patryk Jaki, rzecznik Solidarnej Polski, który – jak pisaliśmy już w „Rz" – brał udział w negocjacjach z partią Gowina dotyczących wystawienia wspólnych list do europarlamentu.