Działaczka PO i szefowa warszawskich struktur młodzieżówki tej partii relacjonuje na Facebooku swoją kampanię. Wczoraj pochwaliła się m.in. wizytą w Radzyminie. "Dziś odwiedziłam Radzymin. Atmosfera była niezwykle przyjemna, a mieszkańcy bardzo sympatyczni" - napisała, a post zilustrowała zdjęciem tablic, będących szyldem Urzędu Miasta i Gminy oraz Rady Miejskiej w Radzyminie.
Na urzędowym szyldzie dostrzec można małą plakietkę z wizerunkiem Gajewskiej oraz jej miejscem na liście. Zgodnie z Kodeksem Wyborczym tego typu agitacja jest zakazana. - Umieszczenie jakichkolwiek materiałów wyborczych w danym miejscu wymaga zgody właściciela tego miejsca i tego miejsca wynajęcia. Tego się nie robi nieodpłatnie. Jeśli ktoś chce pod materiały wyborcze zająć jakieś miejsce, musi je wynająć od właściciela. Jeśli jakieś materiały są naklejone na tablicy będącej szyldem urzędu, to raczej nie jest to miejsce, które zostało przez komitet wyborczy do tego celu wynajęte. Urząd na pewno nie udostępnia takich miejsc - mówi "Rz" Krzysztof Lorentz z Zespołu Kontroli Finansowania Partii Politycznych i Kampanii Wyborczych PKW.
Jak dodaje, "zarówno prowadzenie kampanii przez umieszczanie jakichś materiałów bez zgody właściciela miejsca jak i prowadzenie kampanii na terenie urzędów objęte jest sankcją karną". - My nie dokonujemy oceny w takich wypadkach. PKW się nie wypowiada, czy to narusza czy nie narusza kodeksu wyborczego. Skoro są to rzeczy karalne, to oceny muszą dokonać organa ścigania i sąd - tłumaczy Lorentz.
Dopytywany jednak przez "Rz" przyznaje, że umieszczenie magnesu z wizerunkiem kandydatki może stanowić złamanie przepisów. - Samo zdarzenie, wygląda na to, może mieć charakter wykroczenia określonego w kodeksie wyborczym, więc ocena należy do sądu - zaznacza.
Gajewska tłumaczy, że to nie ona odpowiada za umieszczenie materiałów wyborczych na szyldzie urzędu w Radzyminie. - W niedzielę moje materiały wyborcze były rozdawane mieszkańcom miasta i widocznie ktoś umieścił ją na budynku. Członek mojego sztabu zrobił zdjęcie i umieścił je na moim profilu na Facebooku - wyjaśnia, ale zastrzega, że nie popiera takiej agitacji. - Uważam, że takie działania kampanijne są nie odpowiednie, dlatego poprosiłam o niezwłoczne usunięcie magnesu z tablicy - mówi "Rz" działaczka PO.