Zarówno na PiS, jak i na PO chce głosować 29 proc. wyborów – wynika z sondażu IBRiS Homo Homini dla „Rz", który przeprowadzono w dniach 8–10 maja. PO goniła lidera od tygodni, jednak swoje poparcie zrównała z nim po raz pierwszy od maja 2013 r. Jeszcze pod koniec kwietnia na Platformę chciało głosować 25 proc. wyborców, a na partię Jarosława Kaczyńskiego – 30 proc.
Politolodzy nie są zgodni co do powodów rosnącego poparcia PO. Dr hab. Rafał Chwedoruk uważa, że jest to efekt kryzysu ukraińskiego. – W sytuacji nawet bardzo hipotetycznego zagrożenia zewnętrznego wyborcy kierują emocje ku obecnie rządzącym, którzy uosabiają państwo. O ile w polityce wewnętrznej PO przegrała wszystko, od służby zdrowia po gospodarkę, o tyle ma atuty w polityce zagranicznej – tłumaczy.
Nie zgadza się z tym jednak dr Wojciech Jabłoński, który twierdzi, że Platforma zyskuje głównie dzięki błędom konkurencji. – Działa stara zasada mówiąca o tym, że PO jest silna słabością PiS. Partia Jarosława Kaczyńskiego zmarnowała wielomiesięczną przewagę w sondażach, nie proponując niczego nowego – tłumaczy.
Na trzecim miejscu do Sejmu wszedłby SLD, na który chce głosować 12 proc. wyborców, o 1 pkt proc. mniej niż pod koniec kwietnia.
Zmiana nastąpiła na kolejnych miejscach. W kwietniowym sondażu po raz pierwszy próg wyborczy przekroczyła Nowa Prawica Janusza Korwin-Mikkego, uzyskując taki sam wynik jak PSL. Najnowsze badanie pokazuje dalszy wzrost notowań Nowej Prawicy, która wyprzedziła ludowców.