Zdaniem kandydata Polski Razem zarówno PiS jak i PO czekają na powódź, by móc ją wykorzystać do bieżącej polityki. - Parę lat temu PiS modlił się o deszcz, bo była susza, teraz razem z PO modlą się, bo jest kampania - ocenia w rozmowie z "Rz" europoseł.
Po zapowiedziach intensywnych opadów na południu Polski premier Donald Tusk postawił służby ratunkowe w tryb zarządzania kryzysowego. Decyzję podjął na posiedzeniu Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego, któremu przewodniczył.
W odpowiedzi na te działania, na południe Polski pojechał prezes PiS Jarosław Kaczyński. - Dziś ze względu na zagrożenie powodziowe na południu Polski Jarosław Kaczyński przerywa kampanię wyborczą. Zmienia swoje plany. Zamiast wyjazdu do Łodzi jedzie na południe Polski w okolice Tarnobrzegu. Sprawdzi stan przygotowań przeciwpowodziowych - informował rzecznik PiS Adam Hofman. - Nie wierzymy w propagandę Tuska, szczególnie że z południa Polski dochodzą nas sygnały, że ostatnie lata źle przepracował i naraził Polaków na niebezpieczeństwo - wyjaśniał Kaczyński.
Zdaniem Migalskiego jednak, postępowanie liderów PO i PiS to zwykła polityczna kalkulacja. - Dawno nie czułem takiego obrzydzenia do Tuska i Kaczyńskiego, ponieważ widać, że oni są w stanie prowadzić kampanię tylko na tle tragedii. I jeden i drugi zmieniają swoje plany i szukają zalanych terenów, żeby móc się tam pokazać. Tusk w swojej sławnej kurteczce kryzysowej, a Kaczyński w nowym sweterku - kpi kandydat Polski Razem.
- Dawno nie miałem takiego dowodu, że te dwa pajace, uczynili z naszego kraju cyrk. Tylko szukają tragedii, żeby się nawzajem nimi oskarżać. Są jak sępy, które tylko czychają na tragedię, by ją wykorzystać w celu politycznym - dodaje.