Po drugie, była to manifestacja Polski niepodległej. W czasie powstania działały administracja, sądy, wychodziły gazety. I to był fakt, z którym nie mogły zgodzić się komunistyczne władze Polski, bowiem podważały mit założycielski PRL, dla którego ich zdaniem nie było alternatywy.
Po trzecie wreszcie, powstanie zatrzymało na trzy miesiące ruchy wojsk sowieckich w głąb Polski. Warto się zastanowić, co by było, gdyby nie wybuchło, czy Polska nie byłaby kolejną republiką ZSRR, a radzieckie wpływy nie kończyłyby się na NRD. Obok tego wszystkiego stoi jeszcze sprawa honoru. To cecha tak charakterystyczna dla naszej cywilizacji i tradycji od czasu rzymskich legionów przez rycerski etos aż po powstanie właśnie. To doskonała okazja do lekcji wychowawczej, szczególnie że z niepokojem obserwuję, jak kwestia dotycząca honorowego zachowania zaczyna znikać z programów wychowawczych szkół.
A jak zmierzyć się z tematem pomnika Małego Powstańca? Piętnujemy wszak społeczności, organizacje czy sytuacje, w których dzieci zaprzęgane są do walki.
Ten pomnik, piękny w swej formie jako wizja artystyczna, jest niezwykle pechowy w wyrazie historycznym. Poza nielicznymi wyjątkami dzieci nie walczyły w powstaniu. Pełniły funkcje w poczcie polowej, jako przewodnicy kanałowi lub też w innych służbach pomocniczych, np. poszukiwawczych albo medycznych. Nieliczne wyjątki dotyczyły sytuacji, w których te dzieci musiały walczyć o życie. Przypomnę, że Niemcy traktowali powstańców, także dzieci, jak bandytów, co oznaczało, że poddanie się było jednoznaczne z egzekucją.
Czy kult powstania nie jest modą, która za chwilę przeminie? Podobnie jak zainteresowanie kolejnych pokoleń własną historią.
Potrzeba tożsamości budowanej na historii i tradycji nie tylko nie zaniknie, ale będzie się wzmacniać w jednoczącej się i unifikującej kulturowo Europie. A tożsamość można sensownie budować w skali społeczeństwa czy narodu jedynie na dumnej pamięci o dokonaniach przodków, z tych dokonań zaś, czy to się komuś podoba czy nie, wybieramy zawsze to co najbliższe sercu, nie rozumowi. A że Polacy z wartości podstawowych najbardziej umiłowali wolność, więc nie ma się co dziwić, że najcieplej wspominają tych, którzy dla wolności poświęcili życie. Tak było, jest i będzie.
— rozmawiał Artur Grabek