Siemoniak skomentował w ten sposób wypowiedź swojego ukraińskiego odpowiednika Walerija Hełeteja, który oznajmił, że broń jednego z krajów NATO już jest w drodze na Ukrainę. Minister obrony zaprzeczył, by państwem tym była Polska, lecz zadeklarował, że nie ma nic przeciwko, by broń Ukraińcom sprzedawać.
- Nie ma w tym niczego złego i niczego, co należałoby ukrywać. Polska jest otwarta na sprzedaż broni Ukrainie i spodziewam się rozmów w tej sprawie. W ciągu najbliższych kilkunastu dni spodziewam się wizyty ministra obrony Ukrainy w Polsce i będziemy rozmawiali o współpracy, także wojskowej - zapowiedział.
Siemoniak zapewnił, że Kijów będzie miał środki na zakup broni, a jedyny szkopuł tkwi w tym, by ukraińskie potrzeby zbiegły się z tym, co polski przemysł zbrojeniowy może wyprodukować.
Polityk przypomniał, że NATO nie podjęło na szczycie w Newport decyzji o sprzedaży broni Ukrainie, dając państwom członkowskim wolną rękę w tej sprawie.
Szef resortu obrony odniósł się także do wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, który zaproponował w wywiadzie dla tygodnika "Do Rzeczy", by stworzyć w ramach Unii Fundusz Bezpieczeństwa Europejskiego, "który użyczałby Polsce i innym krajom zagrożonym rosyjską agresją niskooprocentowanych pożyczek na wiele lat".