Przygotowywane z wielkim trudem (i dwukrotnie przekładane) spotkanie w Mińsku przedstawicieli Ukrainy, Rosji, OBWE i separatystów zakończyło się w sobotę bardzo szybko. Przedstawiciele separatystów zażądali, by kolejną linią rozgraniczenia była obecna linia frontu, a nie ta zapisana w porozumieniach rozejmowych 5 i 19 września. Od tej pory prorosyjskie oddziały zdobyły znaczne tereny, m.in. lotnisko w Doniecku.
Przedstawiciel Ukrainy, były prezydent Leonid Kuczma zarzucił separatystom, że zachowują się niepoważnie, przede wszystkim dlatego, że do Mińska nie przyjechali sygnatariusze wrześniowych porozumień („prezydenci republik ludowych" donieckiej i ługańskiej), tylko nie wiadomo skąd wzięci „przedstawiciele republik ludowych". W odpowiedzi separatyści oświadczyli, że nie będą z nim rozmawiać, Ukrainę bowiem powinien – według nich – w Mińsku reprezentować oligarcha i były szef administracji prezydenta Janukowycza Wiktor Medwedczuk (ojcem chrzestnym jego syna jest prezydent Władimir Putin).