Gdy premier Ewa Kopacz ogłaszała dymisję ministrów nagranych w restauracjach, w PiS trwało posiedzenie sztabu. Kampanijne ciało kierowane przez wiceprezes PiS Beatę Szydło wciąż działa. Odpowiada teraz za obsługę prezydenta elekta w okresie formowania jego kancelarii.
– Uderzyło nas rozedrganie głosu i płaczliwy ton. Kopacz zadziałała jak Tusk w 2009 r. po wybuchu afery hazardowej. Tyle że on ratował sondaże, a ona reaguje na ich spadek i w partii nie ma mandatu pochodzącego z wyboru – mówi nam jeden z uczestników narady.
Kontratak PiS
W PiS szybko zwołano spotkanie w węższym gronie z udziałem prezesa Jarosława Kaczyńskiego, na którym rozważano, jak w nowej sytuacji ma się zachować partia. Wtedy się okazało, że prezydent elekt Andrzej Duda zamierza wygłosić oświadczenie.
– Jego decyzja jest nam na rękę. W sytuacji wycofania prezydenta Bronisława Komorowskiego to on ma narzędzia, by podkreślać, że jest najbardziej stabilnym ośrodkiem układu władzy – przekonuje inny z naszych rozmówców.
Duda krytykował w czwartek reformę wymiaru sprawiedliwości z 2009 r., w której PO rozdzieliła funkcję ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Odwołując się do swojego hasła wyborczego z kampanii, nawoływał do zmian. – Kolejne rekonstrukcje nie przynoszą żadnych pozytywnych zmian dla polskiego społeczeństwa. Pokazują, że nie tylko wyczerpał się kredyt zaufania (do władzy), ale przede wszystkim, że już dawno wyczerpały się zasoby personalne w tej partii (PO – red.) – przekonywał prezydent elekt w oświadczeniu dla mediów.